wtorek, 13 października 2015

Ciekawostka. Toruńska poprawka senacka zakładała brak zgodności z KPZK2030.

Zamieszanie i emocje związane z głosowaniem nad ustawa o powiatach metropolitalnych było ogromne. Trudno się dziwić, bo wszyscy wyczuwają sporą wagę tego dokumentu. Warto jednak posługiwać się w tych trudnych czasach logiką.

Toruńskie media po odrzuceniu poprawki do ustawy mogącej dać szansę na tworzenie powiatów metropolitalnych mniejszym miastom zachowują się bardzo różnie: usiłują bagatelizować wagę ustawy, powołują się na zapisy z KPZP2030 mające uniemożliwiać Bydgoszczy tworzenie metropolii bez udziału Torunia, czy na stenogramy z posiedzenia komisji. Najważniejszy wydaje się być problem, czy Bydgoszczy uda się wydobyć z sideł tak skutecznie zastawianych przez toruńskie elity od dobrej dekady pod wdzięczną nazwą duopolu, czy też się jej ta sztuka nie uda.

Chciałbym zwrócić uwagę na jeden istotny element tej układanki.
Toruński parlamentarzysta zaproponował poprawkę do ustawy o powiatach metropolitalnych, która obniżać miała wymagania co do populacji powiatów metropolitalnych do 350 tysięcy. Wiemy, że ten pomysł nie znalazł uznania parlamentu, ale mimo to projekt ten był całkiem poważnie traktowany przez toruńskie media oraz toruńskich parlamentarzystów. A przecież pomysł ten miał umożliwiać tworzenie dwóch osobnych powiatów metropolitalnych w regionie kujawsko-pomorskim co również jest niezgodne z koncepcją zawartą w KPZK2030.
Dość istotny to szczegół, ale nie zauważyłem, żeby ktoś w Toruniu zwrócił na niego uwagę. 



2015-10-10 nowosci. com.pl


Dlaczego przed porażką w głosowaniu poprawki brak zgodności poprawki do tej ustawy z KPZK2030 nie był poważnie traktowane przez toruńskie elity? Dlatego, że ustawa jest dokumentem o wiele wyższej rangi niż dokumenty koncepcyjne mówiącej o kształtującym się duopolu. Nie będzie większym problemem stwierdzenie, że duopol jednak się nie ukształtował i zastąpienie tych zapisów innymi. Koncepcje rozwoju powstają regularnie co kilka lat i wiadomo, że ich zapisy traktowane są bardzo wybiórczo. Zakłada się aktualizacje koncepcji, bo taka jest ich cecha, że czyjeś wizje w nich zawarte czasami rozmijają się z rzeczywistością.

Właśnie dlatego parlamentarzyści z Torunia poważnie traktowali możliwość stworzenia własnego powiatu metropolitalnego.
Z tego powodu KPZK2030 czy późniejsze aktualizacje tego dokumentu nie będą miały decydującego znaczenia dla realizacji ustawy o powiatach metropolitalnych. Z pewnością na sposób realizacji tej ustawy wpływ będzie miał za to nowy nowy rząd oraz samorządy gmin, powiatów i województw.

Szkoda, że reakcje toruńskich polityków na porażkę w sejmowym głosowaniu poprawek nie sugerują jakiejś głębszej refleksji. Może czas zacząć patrzeć na ten problem nieco głębiej?

Być może już czas zauważyć, że działania toruńskich elit usiłujących przeróżnymi sposobami zmusić Bydgoszcz do tworzenia wspólnego obszaru metropolitalnego naruszają jeszcze poważniejszy dokument, bo konstytucję, która przyznaje gminie rolę podmiotu. Finansowy szantaż, dzięki któremu udało się duopol "doholować" bardzo daleko, narusza nie tylko konstytucję, ale dobre obyczaje. Atmosfera, jaką wytworzyło forsowanie duopolu niezmiernie utrudnia, jeżeli nie całkowicie uniemożliwia dialog. Być może to jest moment, w którym trzeba zrewidować doktrynę zarządzania tym regionem i zacząć się poważnie zastanawiać się nad zrealizowaniem potrzeb rozwojowych także zachodniej części regionu? Być może takie działania złagodzą negatywne emocje i pozwolą na podjęcie rzeczywistego dialogu mającego dać odpowiedź na pytanie co da się zrealizować wspólnie przy zachowaniu proporcjonalnych korzyści dla obu stron? Jeżeli toruńskie elity w takim momencie zastanawiają się głównie nad tym czy udało się zablokować Bydgoszcz, czy też nie udało się, to znaczy, że moment podjęcia jakiegokolwiek konstruktywnego dialogu jest bardzo odległy.

Na miejscu mieszkańców Torunia zastanowiłbym się, czy takich elity nie warto wymienić, na inne, bardziej zdolne do dialogu, bardziej zdolne do zarządzania rozwojem całego regionu, znajdującego się niestety po obu stronach Wisły. Jeżeli nie znajdą się ludzie zdolni do dialogu, to ten region będzie wiecznie przypominał ring bokserski.

W tekście sprzed 2 tygodni  "Toruń chce do metropolii" podałem kilka przykładów obszarów wymagających pilnej interwencji, żeby można było mówić o normalizacji napiętych stosunków między miastami.  
  • wzmocnienie delegatury Urzędu Marszałkowskiego w Bydgoszczy;
  • rewitalizacja linii 356 do Kcyni;
  • funkcjonalne rozwinięcie BiT City na zachód aglomeracji aż do Nakła;
  • rzeczywiście kujawsko-pomorska taryfa kolejowa dla całego regionu, a nie tylko kujawsko-pomorska z nazwy dla uprzywilejowanej części regionu
  • nowoczesny tabor kolejowy dla mieszkańców całego regionu, nie tylko dla wybrańców;
  • umożliwienie  swobodnego wyboru swojej przyszłości władzom Collegium Medicum.
To tylko przykłady. Uważny obserwator życia w naszym regionie zna ich dziesiątki, jak nie setki.
Dialog między miastami nie rozpocznie się tak długo, jak długo nie wzrośnie zaufanie do toruńskich elit sprawujących niepodzielnie władzę w regionie. 

czytaj też: Kujawsko-Pomorskie zaczęło pękać 7,5 roku temu. Giziński > Hartwich > Ostrowski.

Jeżeli nie wzrośnie zaufanie do tych elit, to żaden dialog mający na celu wiązanie miast w jakikolwiek sposób nie będzie możliwy. Artykuł powyżej pokazuje kulisy niszczenia resztek zaufania do regionalnych władz samorządowych. Sposób wyboru zarządu województwa 10 miesięcy temu był skandalem ze zgłoszeniem do prokuratury włącznie. Tak nie można rządzić regionem. To jest absurd w czystej postaci.

Po to jest ustawa o powiecie metropolitalnym by być katalizatorem rozwoju aglomeracji, usprawnić transport zbiorowy, złagodzić tym samym uciążliwość rosnących w największych miastach korków. I takim katalizatorem z pewnością będzie w  aglomeracjach jednorodnych, pozbawionych konfliktu interesów. Ustawa ta nie ma być natomiast kolejnym regionalnym ringiem do naparzanie się bydgoskich i toruńskich samorządowców. 


Nie łudzę się, że obecne toruńskie elity są same w stanie zmienić sposób zarządzania regionem. Piszę o tych przykładach jedynie po to, żeby pokazać jak wyobrażam sobie podejmowanie decyzji dotyczących transportu w normalnym regionie, jak wyobrażam sobie dążenie do poprawy dostępu do Urzędu Marszałkowskiego przez podmioty z największego miasta.
Jestem przekonany, że toruńskie elity nie zmienią swojego sposobu rządzenia regionem, ale na pewno wyborcy są w stanie zmienić te elity. Przynajmniej częściowo. Czy skorzystają? 
To okaże się już za 10 dni. Obecne "elity" zafundowały nam chaos, szantaż, strategiczny bałagan, brak spójności regionu, wręcz jego rozdarcie na połowę. Mimo spadającego w całym kraju bezrobocia ciągle jesteśmy regionem o prawie najwyższej stopie bezrobocia, w którym w dodatku zarabiamy mniej niż mieszkańcy większości regionów kraju. W dodatku nasz region stał się pośmiewiskiem dla całego kraju. Niewielu ludzi potrafi zrozumieć jak to możliwe, żeby tak daleko zabrnąć a kreowanie kolejnych regionalnych absurdów.

Czy rzeczywiście jest powód do głosowania za kontynuacją? W mojej ocenie nie ma powodu. Potrzeba głębokich zmian. Obecne elity polityczne gwarantują, że zmian nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz