wtorek, 2 czerwca 2015

"Zastępstwo celów", czyli dlaczego BiT City nie działa.

Serdecznie polecam lekturę artykułu "Co wymyśli chodnik, czyli polska atrapa rozwoju". Profesor Marek Kozak,  to profesor w Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN. Wcześniej chyba nikt jeszcze tak trafnie i obrazowo nie pokazał przyczyn ogromnej skali marnotrawstwa pieniędzy publicznych i unijnych dotacji. "Mądre głowy" w telewizji zastanawiają się jak doszło do porażki prezydenta Komorowskiego, dlaczego ludzie nie kupują już sposobu sprawowania władzy przez PO.

Skąd się wziął poważny kryzys zaufania do Platformy Obywatelskiej?

Prawda jest banalnie prosta. Ludzie powszechnie dostrzegają absurdalny sposób wydawania pieniędzy publicznych i niską skuteczność działań. I oceniają to krytycznie.

W naszym regionie sztandarowym przykładem absurdalnego wydawania pieniędzy jest projekt BiT City.

Bit City tonie w oparach absurdu.


Wydajemy setki milionów na infrastrukturę, a nie potrafimy zrobić relatywnie najtańszej rzeczy, czyli zintegrować istniejącego systemu połączeń regionalnej komunikacji kolejowej z komunikacją miejską. Nie potrafimy zachęcić ludzi do masowego korzystania ze zrewitalizowanej na Euro 2012 linii kolejowej na trasie Inowrocław - Bydgoszcz  i Laskowice - Bydgoszcz. Nie potrafimy zachęcić za pomocą jednego biletu do korzystania z tych szybkich połączeń. Trasę z Inowrocławia do Bydgoszczy Głównej pokonać można już w czasie około pół godziny. To szybciej niż dojazd transportem zbiorowym z Bydgoszczy Głównej do Mariampola. Ale nie próbujemy tego wykorzystać by zintegrować region.

Zrewitalizowaliśmy w ramach BiT City linię kolejową pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem, ale pociągi jeżdżą puste. Dlaczego ciągle nie są one udostępnione na terenie obu miast posiadaczom miejskich biletów okresowych? To jest właśnie typowy przykład "zastępstwa celów".

"Pojęcie wprowadził amerykański socjolog Robert Merton. W dużym skrócie chodzi o to, że zamiast realizacji zadań skomplikowanych wolimy zrobić coś prostszego i się nie namęczyć. Ta teoria idealnie pasuje do funduszy unijnych, hasła są bardzo ambitne, ale potem następuje radykalne uproszczenie, zwykle w takim kierunku, żeby można było na końcu coś zbudować."


Bez integracji taryfowej jeżdżą już kilka lat pociągi z Unisławia do Bydgoszczy przez Fordon. I bez integracji z komunikacją miejską nie są w stanie przyciągnąć dużej ilości pasażerów. Likwidowane są sukcesywnie kolejne pary kursów na tej linii, a pieniądze włożone w remont szlaku w tym układzie ocenić można jako marnotrawstwo.

Integracja systemów transportowych jest zadaniem rzeczywiście skomplikowanym, ale koniecznym. To właśnie ona powoduje, że korzystanie z całego systemu transportu zbiorowego staje się przyjemne i wygodne. Bez integracji nie ma mowy o racjonalnie działającym systemie transportu aglomeracyjnego.

Propozycja integracji systemów transportowych na terenie Bydgoszczy zaprezentowana przez społeczników.


Po opublikowaniu nowego rozkładu jazdy kolei, w grudniu 2014 roku, przeanalizowałem możliwość przesiadek na pociągi BiT City do Torunia na największej stacji w regionie, czyli Bydgoszcz Główna. Okazało się, że przesiadki z innych połączeń regionalnych ( z kierunków Nakła, Brzozy, Maksymilianowa) zupełnie nie są skoordynowane z BiT City. Czy ten problem wynika z braku pieniędzy, czy raczej z braku wizji, braku myślenia?


Marnotrawstwo za 35 milionów zł rocznie.


Kolejnym przykładem ogromnego marnotrawstwa jest zapisane w Planie Transportowym województwa kujawsko-pomorskiego konkurowanie przewozów kolejowych z przewozami autobusowymi. Oba podsystemy mają być w naszym regionie dotowane z publicznych pieniędzy i podbierać sobie wzajemnie pasażerów. Centrum Zrównoważonego Transportu z Warszawy po opublikowaniu tego planu oszacowało skalę marnotrawstwa spowodowanego właśnie takim projektowaniem systemu na około 35 milionów zł rocznie. Nie zrobiło to żadnego wrażenia na urzędnikach odpowiedzialnych za taki sposób wydawania publicznych pieniędzy, jednak, jak pokazują to wyniki kolejnych wyborów, robi to wrażenie na wyborcach, na podatnikach, których pieniądze są marnowane.

Bit City to przykład totalnej dezintegracji systemu transportowego aglomeracji.


Kolejny zmarnowany potencjał to linia kolejowa na odcinku Nakło - Bydgoszcz. Gdyby była optymalnie wykorzystana i włączona do BiT City, to umożliwiała by sprawne dostanie się do wschodniej części Bydgoszczy mieszkańcom zachodniej części aglomeracji. Co więcej,  umożliwiałaby dotarcie z Nakła do Torunia w czasie niewiele przekraczającym godzinę. Niestety takie działania nie są podejmowane. Pociągi z Nakła docierają tylko do Bydgoszczy Głównej, a na komunikację miejską trzeba kupować osobne bilety. Podobnie z Inowrocławia można by dojechać bezpośrednio do Bydgoszcz Wschód i Fordonu w czasie nie przekraczającym godziny.

Bydgoszcz Błonie, czyli kolejny absurd za unijną kasę.


Powstać ma nowy przystanek kolejowy BiT City na Błoniu, ale nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie czy będzie można dojechać z tej stacji faktycznie Elfami do Torunia.

Zdjęcie: Bydgoska Galeria Kolejowa


Ta stacja prawdopodobnie będzie przedmiotem złośliwych żartów w całym kraju. Doprowadzić tam Elfy z BiT City można, ale jak tu je zawrócić, skoro w ramach projektu nie zaplanowano budowy torów odstawczych? Co tu zrobić ?Prowadzić komunikację do Trzcińca? Przecież te koszty ewidentnie będą przekraczały korzyści, bo w Trzcińcu jest tylko niewielka osada domów jednorodzinnych. Można by prowadzić komunikację BiT City Elfami do Brzozy. W połączeniu z budową P&R w Brzozie miało by to sens, ale rozwijanie komunikacji na południe i zachód od Bydgoszczy, to już jest cel całkowicie sprzeczny z priorytetami regionalnych urzędników z Torunia. Prawdopodobnie łatwiej pogodzą się z kolejowym absurdem komunikacyjnym jakim będzie Bydgoszcz Błonie funkcjonalnie odcięta od komunikacji BiT City, niż zgodzą się na puszczenie Elfów do Brzozy.

Kolejny kolejowy absurd. Biznes Park na Kraszewskiego bez przystanku kolejowego.


Koło Biznes Parku przy ul. Kraszewskiego, gdzie pracuje kilka tysięcy ludzi, a budowane są kolejne biurowce, przejeżdżają pociągi regionalne z kierunków Nakła i Inowrocławia. Mogłyby dojeżdżać także pociągi z Torunia. Ale po co, skoro nie ma tam przystanku kolejowego. Nie jest on także projektowany, jego budowa nie pojawia się w żadnych strategicznych dokumentach transportowych. Dlaczego? Trudno to zrozumieć. W okolicach Atosa walka o miejsca parkingowe dawno już przeniosła się na wszystkie okoliczne uliczki i place. Dlaczego władze nie próbują poprawić dostępu do Biznes Parku poprzez istniejącą linie kolejową?

 Tory już są. Ale nie ma wizji.



Zmiana tego stanu rzeczy nie wymaga miliardowych inwestycji w infrastrukturę. Wymaga wysiłku intelektualnego, determinacji, pokonania bezwładu instytucji. To jest trudne, ale podjęcia tego wysiłku jest konieczne, żeby system zaczął sprawnie działać.

Środowiska zatroskane o powstanie logicznego i spójnego systemu transportowego z pewnością będą konsekwentnie wskazywać te absurdy, tak długo, jak długo będą one miały miejsce. Konsekwencją złego projektowania regionalnego systemu transportowego są gigantyczne dopłaty do jego utrzymywania związane z bardzo małą ilością pasażerów, którzy z niego korzystają. Województwo kujawsko-pomorskie dopłaca corocznie już około 100 milionów zł do utrzymania tego systemu. Dopłaca z naszych kieszeni, oczywiście. Z kieszeni podatników. Około 40%, czyli około 40 milionów zł pochodzi z podatków ściąganych od bydgoskich podatników PIT i CIT. Co otrzymujemy za te 40 milionów? Bydgoszczanin mający ważny bilet okresowy na komunikację miejską nie może nawet bez dodatkowych opłat wsiąść do Elfa i przejechać na terenie miasta przykładowo z Łęgnowa, Bartodziejów czy Leśnego do stacji Bydgoszcz Główna. Można by rzec krótko:

 Sorry, takie mamy władze.