Nie dość, że jesteśmy regionem, który słabo absorbuje dofinansowanie unijne, to jeszcze jakimś cudem należymy do czwórki najbardziej zadłużonych województw. Jak to możliwe?
W poniedziałek prezentowałem dane, z których wynika, że województwo kujawsko-pomorskie jest regionem o najniższym poziomie dofinansowania ze środków unijnych na osobę.czytaj więcej: http://mikolajgluszkowski.blogspot.hu/2014/12/4-miliardy-pln-w-plecy-czyli.html |
W jednym z komentarzy pod artykułem publikowanym na Facebookowym profilu znalazła się bardzo słuszna sugestia, by porównać zadłużenie poszczególnych regionów w celu pełniejszego zobrazowania sytuacji. Taka prośba nie mogla pozostać bez echa i takie zestawienie dzisiaj publikuję.
Dane o dochodach regionów, wydatkach, wysokości długów można prześledzić na stronie bankier.pl.
Co wynika z tego zestawienia? Nasz region mimo, że najbardziej nieudolnie sięga po unijne dofinansowanie, to jeszcze znalazł się w czołówce regionów z największym zadłużeniem w relacji do dochodu.
Relatywnie dużemu zadłużeniu kuj-pomu towarzyszy jak wiemy drugie w kraju bezrobocie. Wyższe bezrobocie mamy niższe jedynie od warmińsko-mazurskiego, jednak jak widzimy na wykresie ten region potrafił przynajmniej uniknąć tak dużego zadłużenia w relacji do dochodów jak kuj-pom. Kolejne władze warmińsko-mazurskiego mają zatem relatywnie większe możliwości prowadzenia inwestycji generujących rozwój gospodarczy. Kujawsko-pomorskie ma coraz mniejsze pole manewru, bo konieczność spłaty zadłużenia będzie ograniczała możliwość prowadzenia inwestycji.
Taki stan rzeczy świadczyć może jedynie o wyjątkowej nieudolności władz regionu, które nie potrafiły skierować wysiłków inwestycyjnych na zadania generujące wzrost gospodarczy.
Bardzo niekorzystna relacja zadłużenia do dochodu przy jednoczesnym bardzo słabym poziomie wykorzystania środków unijnych świadczyć też może o braku umiejętności korzystania z unijnych środków o najwyższym poziomie procentowym dofinansowania, a także o niskim poziomie inwestycji prowadzonych na terenie regionu z budżetu państwa. Wieloletnie opóźnienia przy budowie S5 powodują, że niższa jest atrakcyjność inwestycyjna regionu, co przekłada się w efekcie na niższe wpływy samorządów gmin, powiatów i województwa z podatków PIT i CIT. Także gigantyczne inwestycje wykonywane w portach lotniczy kraju ominęły nasz region, gdyż bydgoskie lotnisko nie zostało w odpowiednim czasie włączone do sieci TEN-T. Przedstawiciele władz regionu nie widziały w tym nic złego. Pamiętamy wypowiedź byłego wicemarszałka Edwarda Hartwicha z marca 2011 roku: „Fetyszem jest myślenie, że jedynym czynnikiem pozwalającym na rozwój portu jest przynależność do niej. Na obecnym etapie fakt, że do niej nie należymy, w żaden sposób nam nie zaszkodził." Sposób myślenia o rozwoju regionu pana marszałka Hartwicha zweryfikowali negatywnie wyborcy przy najbliższej okazji, jednak warto widzieć związki przyczynowo-skutkowe, które powodują, że pewne inwestycje omijają nasz region a na końcu zostajemy z wysokim bezrobociem i długami. Świadomość naszych władz co do tego gdzie znajdują się najbardziej obiecujące impulsy rozwojowe dla regionu jest podstawą podejmowania optymalnych decyzji. Niestety, jak pokazują te globalne wskaźniki bezrobocia, zadłużenia i wykorzystania środków unijnych przez nasz region, podejmowaliśmy najwyraźniej mnóstwo błędnych decyzji.
Czasami nie potrzeba nawet błędnych decyzji, a wystarczy jedynie bierne przyglądanie się jak rząd RP nie wywiązuje się z obietnic złożonych wobec mieszkańców regionu. W kwietniu 2012 roku miały być ogłoszone przetargi na projektowanie S5. Gdyby zostały ogłoszone, to obecnie mielibyśmy już projekty i na wiosnę 2015 rozpoczęła by się fizyczna budowa tej trasy. Niestety decyzję o projektowaniu trasy rząd RP wrzucił do zamrażarki na ponad 2 lata. Dlaczego władze naszego regionu nie reagowały adekwatnie do powagi problemu? Zamiast budowy w 2015 roku będziemy mieli projektowanie, czyli dalszą "papierologię". To są najgłośniejsze przykłady nieudolności, jednak podobnych, może mniej medialnych, ale równie szkodliwych, jest mnóstwo. One także są przyczyną opłakanej sytuacji regionu. Osoby śledzące sposób funkcjonowania samorządu regionu wielokrotnie obserwowały działania pozbawione logiki. Obiecuję, że na tym blogu będę o nich regularnie pisał. Chyba, że nielogiczne działania przestaną być prowadzone. Trudno jednak o optymizm wobec sposobu w jaki marszałek regionu eliminował niewygodne sobie osoby z grona ścisłego Zarządu Województwa. Bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że ten prywatny folwark ma potrwać jak długo się tylko da. A potem jakaś ciepła posadka w Brukseli?
Obecnie boleśnie odczuwamy w regionie skutki tych wszystkich czynników. Mamy wysokie bezrobocie, wysokie zadłużenie, dużo młodych, kreatywnych ludzi opuszcza region w poszukiwaniu dobrych warunków do startu w dorosłe życie. Z pewnością można te negatywne trendy odwrócić, ale najpierw trzeba przyznać, że jest źle, zweryfikować błędny model rozwoju regionu. A jego władze nie kwapią się do przyznania, że obrano błędny model. Chwalą się dobrym wynikiem PO w jednym z sześciu okręgów wyborczych i uważają, że to ma oznaczać dobrą ocenę regionalnych działań. Ale co z 5 pozostałymi okręgami wyborczymi gdzie rządząca partia uzyskała wyniki średnio o połowę niższe? Przecież to nie jest województwo toruńskie. To jest województwo składające się z 6 okręgów wyborczych. Przykładowo w okręgu inowrocławskim wyborcy wybrali do sejmiku trzech radnych z PSL, tylko jednego z PO i jednego z PIS. Czy takie fakty nie powinny powodować gorzkich refleksji co do sposobu zarządzania regionem przez toruńską platformę? Województwo to nie tylko Toruń. Bydgoscy politycy nie szczędzą krytycznych słów wobec polityki prowadzonej przez marszałka. Politycy z terenu siedzą może cicho, ale za to wyborcy pokazali już co myślą o rządach PO w regionie nazywanych coraz częściej prywatnym folwarkiem.
Wielu ludzi mówi o tym od lat, że nie ma możliwości, żeby dobrze rozwijał się region, w którym ośrodek o największym potencjale gospodarczym, jakim jest Bydgoszcz był odcięty od sieci dróg szybkiego ruchu czy miał problemy z dostępem do unijnego dofinansowania.
Powyższe zestawienia są również argumentami pokazującymi słabość tego sztucznie, na siłę, pod politycznym przymusem, stworzonego regionu. Pokazują one, że zasadna jest wnikliwa analiza sensowności dalszego trwania takiego niewydolnego tworu administracyjnego, jakim jest kujawsko-pomorskie. Zasadne jest poszukiwanie bardziej optymalnej formuły administracyjnej, zdolnej generować rozwój gospodarczy, czy ograniczać negatywne zjawiska bezrobocia, zarobkowej emigracji czy płac nie zapewniających godziwego poziomu życia rodzin.
W przestrzeni publicznej padają również słowa w obronie tego sztucznego tworu administracyjnego jakim jest kuj-pom. Jednak do tej pory nie dostrzegłem żadnych konkretnych argumentów przemawiających za tym, że jego istnienie jest korzystne dla kogokolwiek poza urzędnikami zatrudnionymi w wojewódzkich instytucjach. Ale to nie może być poważnym argumentem, skoro wysiłki tych instytucji nie przekładają się finalnie na rozwój regionu. Czekam na interesujące argumenty pokazujące "światełko w tunelu" dla kuj-pomu. Jeżeli jesteście w stanie takie wskazać, to będę wdzięczny za ich dostarczenie. Z chęcią się nimi zapoznam. Rozmawiajmy o faktach. Bez emocji.
Na stronie internetowej województwa opublikowano notatkę ze spotkania marszałka Całbeckiego z senatorami Wyrowińskim i Rulewski. Ci dwaj panowie uznawani są jako jedni z "ojców tego województwa". Trudno żeby chętnie przyznawali się do pokraki administracyjnej jaką stworzyli. Nawet jednak w tym pochwalnym tekście nie padają żadne merytoryczne argumenty, które mogłyby uzasadniać dalsze funkcjonowanie tego tworu administracyjnego. Okrągłe słówka nie zastąpią merytorycznych argumentów:
"Dziś nasze województwo, z jego dwustołecznością, szansami rozwoju i kapitałem społecznym, jest wartością nadrzędną. Powinno więc być powodem i celem wszelkich działań elit naszego województwa."
Te słowa brzmią jak kpina ze 124145 bezrobotnych w województwie. Te słowa brzmią jak kpina wobec ludzi, którzy czytają raporty płacowe i dowiadują się z nich, że za tą samą pracę zarabiają mniej niż ich koledzy z innych regionów. Te słowa brzmią jak kpina z kobiet, które zamiast swoich mężów widzą przelewy zza granicy. Kapitał społeczny tego regionu jest katastrofalnie niski, bo kreatywne osoby ciągle wyjeżdżają z regionu w poszukiwaniu lepszych warunków do rozwoju zawodowego. Kapitał społecznego zaufania do regionalnych elit spada, co widać choćby po niskiej frekwencji wyborczej. Dla zwykłych ludzi nie ma to wielkiej wartości, że istnieje jakiś administracyjny twór zapewniający pewnej grupie ludzi ciepłe posadki. Ludzi interesują ich warunki życia, ich płace, sytuacja na rynku pracy, opłacalność prowadzenia działalności gospodarczej. Wielu ludzi przestało już wierzyć w możliwość zmiany. Szanse rozwoju owszem, są, ale co z tego skoro szanse na rozwój są ciągle marnowane. Kto ma uruchomić ten potencjał? Marszałek, który będzie rządził trzecią kadencję tym podupadającym i zadłużonym regionem? Marszałek, który boi się dopuścić do grona członków Zarządu Województwa choćby jednego rzeczywistego przedstawiciela Bydgoszczy, który patrzyłby mu na ręce? To jest kpina z wyborców. A wyborcy nie lubią gdy się z nich kpi. Już za kilkanaście miesięcy kolejny raz przy głosie będą wyborcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz