Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuj-pom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuj-pom. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 listopada 2016

Opuszczone rogatki w środku miasta.

Coraz bardziej dotkliwy staje się  problem przejazdu kolejowego z zaporami na Bielawach. Ruch pociągów w tym miejscu jest bardzo duży, więc auta stoją cierpliwie czekając aż pociąg przejedzie. Problem podnosi Express Bydgoski w tekście:



Przejazd kolejowy na inwalidów utrudnia codzienne życie wielu mieszkańcom

Nie jest to nowe zjawisko. Pisałem o tym dokładnie 2 lata temu. Cały tekst dostępny jest tutaj:

Przejazd kolejowy z zaporami w środku miasta, czyli BiT City po bydgosku.


Bydgoszczanie to bardzo dziwna społeczność. Narzekają na otaczającą ich rzeczywistość, ale większość i tak wybiera ciągle tych samych ludzi do sprawowania władzy w ich imieniu. Projekt BiT City w takim kształcie ktoś przecież wymyślił i zatwierdził.
Ktoś podjął decyzję, że bezkolizyjny wiadukt zbudowany zostanie we wsi Cierpice pod Toruniem liczącej kilkaset osób, a przejazd kolejowy na Bielawach będzie wstrzymywał ruch tysięcy pojazdów dziennie. Co ciekawe wiadukt w Cierpicach zbudowano z bydgoskiej części pieniędzy  na BiT City, która zwolniła się po rezygnacji z budowy linii kolejowej od Trzcińca na lotnisko.

Od dłuższego czasu przestałem angażować się w redagowanie tego bloga. Na tą decyzję miło wpływ kilka czynników, ale jednym z nich jest całkowity brak sensu opisywania absurdów towarzyszących nam na co dzień w Bydgoszczy. Reakcji władz bynajmniej nie ma na to żadnej. Robią to co sobie wymyślą, a konsultacje są po to, żeby się odbyły. Czasami o tych absurdach napiszą nawet lokalne media, ale za chwilę ten głos zaginie w chóralnej propagandzie sukcesu.

Niedawno ogłoszono jak podzielone zostaną regionalne inwestycje kolejowe realizowane w najbliższych latach z inicjatywy samorządu województwa. Podzielone, to słowo trochę na wyrost, bo realizowane mają być te nie związane z Bydgoszczą. Te bydgoskie, jak linia 209 na odcinku fordońskim czy linia 356 z Błonia do Szubina i Kcyni nie mają zapewnionego finansowania. Nie są również w żaden sposób przygotowane.



Osoby zainteresowane sprawami transportu serdecznie zachęcam do odtworzenia tego materiału:

O 800 milionach PLN na transport w kuj-pomie w Samorządnych TVB

W programie Samorządni w TVB radni Sejmiku Województwa Roman Jasiakiewicz i Andrzej Walkowiak przedstawili widzom przykrą prawdę, że remont linii 356 nie ma żadnych "fiszek", żadnej dokumentacji projektowej. Jest jedynie taką  maskownicą, żeby władze  województwa mogły w ogóle przerywaną kreską wrysować na mapkę coś na zachód od Bydgoszczy. A że tego się nie wykona, to już przecież nie jest problem tych władz.

To jest żenujące. Człowiek , który teoretycznie powinien rozumieć potrzeby Bydgoszczy, Zbigniew Ostrowski nie widzi nic dziwnego, że samorządom zachodniej części regionu proponuje się wizję rewitalizacji linii kolejowych razem z propozycją dopłacania przez gminy do przewozów realizowanych w tej części regionu, podczas gdy żadna z gmin we wschodniej części regionu nie dopłaca do przewozów kolejowych ani złotówki. A rentownej linii kolejowej w regionie nie ma ani jednej. Do każdej się dopłaca, z tą różnicą, że dopłaca budżet województwa. Z pewnością skutecznie w ten sposób wybito z głowy wielu samorządowcom z zachodniej części regionu marzenia o przywróceniu szybkich i bezpiecznych połączeń kolejowych z Bydgoszczą. Wielu z nich reprezentuje zapewne zbyt niski poziom intelektualny, żeby zadać marszałkowi pytanie dlaczego jedne gminy mają dopłacać do przewozów kolejowych, a inne, niby w tym samym regionie, nie muszą.


Jak się wybije samorządowcom z głowy koleje, to jest dużo prościej, bo można z czystym sumieniem powiedzieć, że gminy nie chcą kolei. To jest prawdziwa szopka.

A problem zablokowanych korkami dojazdów do Bydgoszczy z każdym rokiem staje się coraz bardziej palący. W Bydgoszczy brakuje już ludzi do pracy w wielu branżach. Władze zamiast chwalić się niskim bezrobociem powinny dostrzec i starać się rozwiązać problem słabego skomunikowania Bydgoszczy z jej najbliższym otoczeniem.

Szybkie koleje łączące tereny aglomeracji bydgoskiej z Bydgoszczą, któremu to projektowi poświęciłem na tym blogu trochę miejsca swego czasu, są szansą na pozyskanie przez bydgoskie firmy kolejnych tysięcy pracowników z terenów podmiejskich. Bez tych pracowników dynamika przemysłowej i biznesowej Bydgoszczy wkrótce przygaśnie. Nad poprawą skomunikowania z terenami podmiejskimi trzeba było zacząć pracować przed wielu laty, ale tą szansę ciągle zaprzepaszczamy. Główne drogowe arterie wylotowe są zablokowane w godzinach szczytu, a oferta kolei jest ciągle zbyt mało atrakcyjna.

Wylot na Brzozę, Przyłęki czy Inowrocław blokuje przeciążony odcinek drogi DK25 od Stryszka do Brzozy. Nie jest tam realizowana żadna inwestycja zwiększająca przepustowość.

Wylot na Murowaniec, Szubin zablokowany jest w Białych Błotach. Drogi wojewódzkiej  "niedasię" poszerzyć. Żeby dojechać  do trasy S5 trzeba będzie odstać w korku. Nie ma perspektyw na poprawę przepustowości.

Wylot w kierunku Łochowa zablokowany przez wąską ulicę Nakielską. Projekt jej poszerzenia miał być realizowany kilka lat temu, ale zrezygnowano z niego, tak samo jak z przedłużenia linii tramwajowej na Zachód do Plażowej wraz z przebudową wiaduktu.

Przygotowywana jest rozbudowa Grunwaldzkiej do węzła S5, ale już dalej S10 nie pojedziemy, bo nie ma na rozbudowę tej drogi zielonego światła. Inne aglomeracje takie wylotówki po 20, 30, 50 kilometrów od rogatek miasta zbudowały już dawno temu. Teraz nie ma takiego programu krajowego, bo już mało kto jest nim zainteresowany w innych dużych ośrodkach TOP10 w Polsce.


Można by na temat słabości naszego systemu transportowego napisać wiele tekstów, ale efekt będzie dokładnie taki sam. Zerowy.
Władze naszego miasta nie potrafią zdiagnozować jego problemów rozwojowych i im przeciwdziałać. We wspomnianym programie "Samorządni" redaktor Radajewski pytał, słusznie zresztą, gdzie są jakieś dokumenty pokazujące korzyści z rewitalizacji linii kolejowej 356. Ale ich nie ma. Propozycja opracowania studiu dla SKM-ki została przez prezydenta Bruskiego  i Radę miasta w zimie 2 lata temu odrzucona. Próbowano wmawiać opinii publicznej, że takie opracowanie przygotują władze samorządowe województwa, ale one nie są władzami województwa tylko wschodniej części województwa. W takim województwie jak obecny kuj-pom takie opracowanie nigdy nie powstanie, bo poprawa skomunikowania Bydgoszczy z zachodnią częścią aglomeracji ma być blokowana jak długo się da. To jest decyzja polityczna, ale nie logiczna.

"Podział" kasy na regionalne inwestycje kolejowe w kuj-pomie pokazuje, że to województwo nie ma racji bytu w obecnym kształcie. Gdyby istniało województwo bydgoskie nikt by nam nie wmawiał, że za wszystkie nasze wojewódzkie pieniądze warto rewitalizować linię Toruń - Lipno, czy Toruń - Chełmża. Toruń inwestowałby za pieniądze swojego regionu w poprawę skomunikowania ze swoim otoczeniem, a Bydgoszcz i jej otoczenie decydowałoby jakie inwestycje kolejowe przeprowadzić na liniach województw Bydgoskiego. Obecnie nie zrewitalizujemy za regionalne pieniądze żadnej linii na terenie funkcjonalnie powiązanym z Bydgoszczą. Żadnej.

Ludzie, którzy podejmują takie decyzje śmieją Wam się w twarz, bydgoszczanie. Miłego stania w korkach.

środa, 23 grudnia 2015

Platforma Obywatelska ma nas uczyć co to jest demokracja? To chyba jakaś kpina.

Nie grzeją mnie marsze organizowane przez KOD. Wiele napisano na ten temat. Ja nie będę pewnie odkrywczy. Mogę jedynie wyrazić swoje oburzenie, że środowiska powiązane z Platformą Obywatelską mają zamiar wzywać obywateli do walki o demokrację. Chciałbym przypomnieć, że:

 to Platforma Obywatelska przez wiele lat lansowała wbrew woli obywateli, społeczników i władz miasta Bydgoszczy sztuczny twór zwany metropolią bydgosko-toruńską. 

władze  wojewódzkie wywodzące się głównie z PO oraz władze krajowe również zdominowane przez PO głuche były nie tylko na głos obywateli, ale także ślepe, nie dostrzegając katastrofalnych wyników gospodarczych tego wadliwie skonstruowanego regionu.




Nie wiem kogo ci państwo wtedy reprezentowali, ale z pewnością nie ogół obywateli. Dla obywateli ten twór był szkodliwy i ciągle jest jednym z największych zagrożeń, ściągających nasz region w dół. Inne, normalne regiony dawno mają przygotowane rozbudowane programy inwestycji w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. U nas o inwestycjach ZIT cicho, a dochodzą słuchy, że trudno o znalezienie naprawdę sensownych inwestycji, które byłyby wystarczająco wspólne.

Nie zdziwiłbym się, gdyby zwykłemu bydgoszczaninowi pojęcie ZIT kojarzyło się jedynie z medialną zadymą towarzyszącą odgórnym próbom zmuszania Bydgoszczy do stworzenia wspólnego związku gmin z Toruniem dla realizacji ZIT. Ci sami obywatele mieliby pewnie problem, żeby wymienić jedną istotną inwestycję, która rzeczywiście poprawi jakość ich życia. i będzie na tyle ważna, że warta wielomiesięcznej zadymy samorządowo-polityczno medialnej.

Udało się ostatecznie zmusić szantażem władze Bydgoszczy  do przystąpienia do tego sztucznego tworu i jakieś inwestycje się odbędą. Ale ja mam z związku z tym dwa pytania:
  • czy na pewno będą w związku z tym przymusem optymalne?
  • co ma wspólnego z demokracją taki sposób wymuszania na gminie działań wbrew woli mieszkańców i władz.
Pan marszałek Piotr Całbecki wywodzi się drodzy państwo z tego samego środowiska, które usiłuje dzisiaj mówić ludziom o tym jak powinna wyglądać demokracja. Nie wiem czy pan Całbecki pojawiał się na marszach organizowanych przez KOD. Być może nie robił tego, żeby nie kompromitować tej sprawy doszczętnie, ale ja oświadczam, że mam działania tego środowiska w d ...........głębokim poważaniu. Nie interesuje mnie co mają do powiedzenia na temat demokracji środowiska związane z Platformą Obywatelską. Przez 8 lat ignorowaliście państwo konsekwentnie wszelkie przejawy społecznej aktywności, w których miałem okazję uczestniczyć. Mam tu na myśli także szereg "konsultacji społecznych" dotyczących właśnie kwestii kształtu obszarów metropolitalnych, czy kwestii transportu.

To była zwykła farsa, a nie konsultacje. 

Traciłem wiele cennych godzin, żeby się do nich przygotować i nigdy nie miałem szczęścia trafić w wasze gusta. Faktem jest, że wasze wizje uważam w absurdalne, bardzo odległe od zdrowego rozsądku i trudno o jakikolwiek dialog. Opłakane skutki finansowe waszej polityki w wielu obszarach dały się już we znaki, a będzie dużo gorzej. Absurdalnie zbudowany przez was system będzie drogi w utrzymaniu i mało kto będzie chciał z niego korzystać.
Wiele waszych dokumentów strategicznych  nadaje się do napisania od nowa, a nie do poprawki i pewnie trudno byłoby uwzględniać logiczne uwagi w całkowicie nielogicznych konstrukcjach jakie tworzyliście. Nie zmienia to jednak faktu, że robiliście to co się wam podobało nie interesując się oczekiwaniami obywateli.

To nie ma wiele wspólnego z demokracją.


Szczerze mówiąc ten temat mnie zupełnie nie grzeje i najlepszą rzeczą jaką można zrobić to dać się temu środowisku spokojnie wychłodzić w na grudniowych i styczniowych marszach . Taki miałem, szczerze mówiąc zamiar. Ale przymierzając się do kontynuacji przypominania moich tekstów z bloga, które według statystyk spotkały się z największym zainteresowaniem, trafiłem na artykuł, który na tej top-liście ma numer 6 :

Dlaczego poparcie dla PO jest tak zróżnicowane w regionie?

Myślę, że warto go przypomnieć, bo pokazuje jak państwo realizowaliście w praktyce to co naprawdę sądzicie o demokracji.

Pompowaliście większość kasy w toruński okręg wyborczy i w efekcie w ostatniej fazie poprzedzającej odsunięcie was od władzy w parlamencie poparcie PO w poszczególnych okręgach regionu było już diametralnie różne. Zacytuję:

Fenomenalny wynik PO w okręgu toruńskim (56,64%), w który pompowane są od lat ogromne pieniądze unijne i krajowe nie zmienia obrazu postępującej dezaprobaty dla sposobu zarządzania regionem. Wynik PO zsumowany w pozostałych okręgach kuj-pomu jest ponad dwukrotnie niższy niż w okręgu toruńskim i wynosi 27,85%. Czy to jest obraz regionu, który rozwija się w sposób zrównoważony?

 

 

Czy PO rzeczywiście podejmowało działania reprezentujące interes rozwojowy całego regionu, czy tylko małej jego części? Liczba osób wierzących w to że ich interesy są rzetelnie reprezentowane, a to jest przecież istotą demokracji, spadała z miesiąca na miesiąc, a w ostatnim czasie na łeb na szyję.

Straciliście władzę, ale czy coś się zmieniło /w waszym podejściu do demokracji. Próbujecie  wykorzystać to pojęcie instrumentalnie, a nie macie pojęcia co ono oznacza. Wasze elity, bo być może nie wszyscy szeregowcy, zostały totalnie zniszczone przez władzę, którą kiedyś społeczeństwo złożyło z dużymi nadziejami w wasze ręce. Nie zdaliście tego egzaminu. Nie czułem się reprezentowany przez wasze władze, a wielokrotnie dostrzegałem arogancją i gwałcenie konstytucyjnych praw gminy Bydgoszcz do decydowania o kierunkach swojego rozwoju. Robiliście z nas, a nawet z naszych władz miejskich (co ciekawe od 5 lat też z PO)   debili, którzy nie potrafią określić optymalnego dla siebie kierunku rozwoju.


Świetnie wasze podejście do demokracji pokazują kulisy wyboru składu kolejnych Zarządów Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Zrobiliście wszystko, żeby Bydgoszcz przez wiele lat nie posiadała realnego przedstawicielstwa w tym wąskim gronie decydującym realnie o sposobie dystrybuowania miliardów PLN.

zapraszam do lektury na ten temat:

Kujawsko-Pomorskie zaczęło pękać 7,5 roku temu. Giziński > Hartwich > Ostrowski.


Warto przypomnieć jak eliminowaliście z tego grona niewygodnych bydgoszczan, zastępując ich spolegliwymi osobistościami, nie zadającymi niewygodnych pytań i przyklepującymi wszystko bez większych wątpliwości. Nawet media o wielu sprawach dowiadywały się  z wielotygodniowym opóźnieniem.

Perfekcyjna gra w stylu dziel (miliardy) i rządź. Ale gdzie tu był interes ogółu obywateli reprezentowany i demokracja.


Może następny marsz KOD zorganizujcie pod Urzędem Marszałkowskim i przedyskutujcie z marszałkiem Całbeckim, co to znaczy demokracja. Ja mam wasze działania w głębokim poważaniu. Bardzo się cieszę, że okres waszej władzy się zakończył. Nie wiem jeszcze oczywiście czy obecnie wybrane władze zrealizują rzeczywiście to co zapowiadały, ale mam świadomość, że te próby będą dla pewnych środowisk bardzo bolesne.

W obecnej sytuacji gospodarczej Europy i Świata trudno liczyć na jakiś cud gospodarczy, który zwiększy nagle wzrost gospodarczy  Polski do 8 czy 10 %.
Budżet będzie miał podobne przychody i rozchody, ale władze mogą zmienić nieco jego strukturę przesuwając większą ilość pieniędzy w stronę uboższej części społeczeństwa. Te pieniądze muszą pochodzić z innych źródeł i to bez wątpienia będzie bolesne dla tych którzy do tej pory robili dobre interesy. Czy okaże się to dla Polski na dłuższą metę korzystne? Nie mam pojęcia. Naprawdę mądre głowy są w tej sprawie w głębokim sporze. Nie będę się wymądrzał.

Jednak niewątpliwie te pieniądze mają być skierowane na działania mające sprzyjać poprawie kiepskich wskaźników demograficznych, co jest i bez wątpienia długo będzie jednym z wyzwań kolejnych rządów RP. Jeżeli w ostatnich latach byliśmy świadkami masowej emigracji młodych ludzi, to oznacza, że oni (przynajmniej w większości) nie potrafili znaleźć w swoim kraju sposobu wystartowania w dorosłe życie. Być może działania nowych władz okażą się realnym  wsparciem dla młodych rodzin, które zdecydują się mieć dzieci i wychowywać je w Polsce. Być może jeden czy drugi bank zniechęcony malejącymi stopami zysków w Polsce wyemigruje, ale czy to naprawdę jest nasz największy problem?

W mojej ocenie potrzebne są działania skutecznie zatrzymujące młodych w Polsce. Czy PIS przeprowadzi je skutecznie? Nie wiem, ale serdecznie kibicuję. Pewne działania PIS opisywane obecnie szeroko przez media poprzedniego reżimu faktycznie naruszają pewne standardy demokracji, ale dla mnie demokracja została tak mocno skompromitowana w ostatnich latach przez działania PO, że naruszanie zasad demokracji nie postrzegam jako największego problemu. Ważniejsze jest to do czego władzę otrzymaną od ludzi PIS rzeczywiście ma zamiar wykorzystać.

Demokrację w poważaniu miał np marszałek Piłsudski, co nie przeszkadzało wielu polakom go cenić. Podczas majowego przewrotu inspirowanego przez Piłsudskiego w 1926 roku lała się krew, zginęło w walkach kilkuset ludzi, prawie tysiąc zostało rannych. To też nie był popis demokracji. Historycy różnią się w ocenie tych faktów. Jedni uważają, że wzmocniło to Polskę inni że osłabiło. Spór w tej sprawie pewnie będzie trwał długo, jak również spór w sprawie demokracji. Marszałek Piłsudski uznał, że demokracja parlamentarna tak mocno zagraża naszej suwerenności, że trzeba znaleźć sposób na ograniczenie tego zagrożenia. I się nie szczypał. Tacy ludzie zmieniają bieg historii. PIS też nie przebiera w środkach, przyznaję. Ale równie dużym  zagrożeniem dla kraju będzie brak skuteczności reform, jeżeli miałyby zostać zablokowane. Czy dziwię stanowczym działaniom PIS? Nie dziwię się. To z efektów będą rozliczani przez swoich wyborców, a nie z dobrych chęci.

Dla mnie nie jest doskonałym system, w którym dwóch ogłupionych przez sieczkę lecącą w telewizji lemingów ma większą władzę niż profesor renomowanej uczelni. Ludźmi stosunkowo łatwo jest sterować mając atrakcyjnie wyglądające i nowoczesne media. To właśnie "demokracja sterowana" pozwalała tak długo sprawować władzę w sposób uderzający w ogromne grupy społeczne i wbrew interesowi ogółu. Ale Polacy postanowili zrobić coś innego mimo oburzenia dużej części mediów, które są podobno w dużej części własności obcego kapitału.

W mojej ocenie zbyt mała część ludzi myśli naprawdę samodzielnie, żeby demokrację stawiać przesadnie na piedestał. Ludzie czują słabość tego systemu i jest to moim zdaniem jedna z przyczyn niskiej frekwencji wyborczej. Miałkość "elit" przeraża. Potrzeba ludzi zdecydowanie mówiących co mają zamiar zrobić i którzy zrobią to po prostu bez większych skrupułów. PIS niewątpliwie dotarł do dużej części społeczeństwa ze swoim prostym, socjalnym przekazem. Jeżeli ma zamiar utrzymać władzę, to po prostu musi się wywiązać ze swoich obietnic wobec tych ludzi.

Dla wyniku kolejnych wyborów nie mają znaczenia żadne wiece organizowane prawie 4 lata przed kolejnymi wyborami. O wyniku kolejnych wyborów zdecyduje głównie ocena większości polaków, czy żyje się im lepiej. Ta ocena będzie przypominam dopiero za 4 lata i wtedy będzie można rzetelnie ocenić skutki działań podjętych (lub nie podjętych) przez PIS.

Jak zwykle wyszedł mi przydługi tekst, ale niezmiennie mam z tym problem, że nie lubię się wypowiadać, jeżeli nie będzie mi dane wyczerpująco uzasadnić swojej opinii. Staram się generalnie nie zapuszczać w obszary polityki, bo to nie jest mój żywioł. Mam nadzieję, że rząd Beaty Szydło odpuści sobie chwilowo walkę na froncie PR-owym i skupi się nad koniecznymi reformami i  budżetem, bo w ten gwizdek powinna teraz iść teraz cała para, a nie w medialne przepychanki. To jest żywioł opozycji. Motywy tych środowisk są aż nadto jaskrawo widoczne. Napisano już o tym hektary tekstu i nie widzę szans żeby coś tu dodać. Pewnie czytaliście już wiele na ten temat. Nie będę tu powtarzał wątku o świniach, korycie. Takie to nieeleganckie. Cieszę się, że tą brudną robotę wykonali inni.

Acha i jeszcze jedna kwestia. Być może niedługo przyłączę się do aktywnych krytyków PIS-u. Jeżeli prawdą okaże się, że rząd PIS nadstawia chętnie ucho dla suflerów z Torunia i ponownie zacznie zmuszać szantażami Bydgoszcz do niechcianego mariażu z miastem na wschodzie znacznie mniejszym od Sosnowca, to zyskacie w mojej osobie bardzo wnikliwego recenzenta waszych działań. Obiecuję to publicznie i przy świadkach.

PIS - nie idź tą drogą co PO. 

Dajcie nam urządzać sobie swoje bydgoskie podwórko po naszemu. To jest prawo każdej gminy. Dotyczy to także ósmego w kraju miasta, które nie czuje się w niczym gorsze od pozostałych z grona tych największych. Każda wielka gmina miejska ma prawo się rozwijać wspólnie z otoczeniem które wybierze i z którym jest w stanie zdefiniować bez przymusu wspólne cele. Z Toruniem nie udaje się to od wystarczająco wielu lat. Naprawdę wystarczy nam tych wrażeń serwowanych przez rządy które wiedzą lepiej od nas. Za dużo czasu straciliśmy, żeby marnować na spory kolejne lata. Odpuśćcie.

wtorek, 10 listopada 2015

Budujmy wspólnie obwodnicę Torunia, tak zaniedbanego przecież, pomijanego i niedoinwestowanego w ostatnich latach....

W wyborach parlamentarnych wyborcy zdecydowali o tym, że potrzebne są pewne zmiany w sposobie funkcjonowania państwa. W Bydgoszczy zażarta dyskusja toczy się również wokół wątków regionalnych, a dokładnie o możliwości powstania samodzielnego województwa.

Być może skupienie naszej uwagi na konkretach pomoże uwolnić się na chwilę od pustosłowia i frazesów wypowiadanych często przez publiczne osoby. Zastanówmy się zatem jaki wpływ na sposób wydatkowania pieniędzy wojewódzkich (czyli zabieranych nam  w formie podatków) miałoby powstanie samodzielnego województwa utworzonego z zachodniej części Kuj-Pomu.

1. Czy w województwie Bydgoskim/Kujawskim możliwe byłoby przyjęcie takiego planu transportowego w ramach którego naprawialibyśmy tory kolejowe głównie między Toruniem, Grudziądzem a Jabłonowem Pomorskim? Nie. Nie byłoby takiej możliwości.


mapa inwestycji kolejowych planowanych w ramach RPO 2014-2020; Plan Spójności Komunikacji...str 70


Mogłyby to oczywiście robić władze tamtego regionu, ale za swoje pieniądze. Nie za nasze. Dzisiaj plany inwestycji transportowych za wojewódzkie pieniądze tak właśnie wyglądają. Inwestycje planowane i mające zapewnione finansowanie w ramach RPO, czyli regionalnych programów operacyjnych kuj-pomu,  to te żółte na mapce powyżej , wszystkie po wschodniej stronie regionu:
  • Kowalewo Pomorskie - Grudziądz;
  • Grudziądz - Laskowice;
  • Toruń - Chełmża.

Przedstawiciele Bydgoszczy zostali bez pardonu pozbawieni jakiegokolwiek głosu w Zarządzie tego województwa. Można o tym przeczytać np tutaj: Kujawsko-Pomorskie zaczęło pękać 7,5 roku temu. Giziński > Hartwich > Ostrowski.
Można mieć do nich pretensję o to, że nie potrafią czasami nawet werbalnie wyartykułować interesu rozwojowego Bydgoszczy, ale umówmy się, realnego wpływu na decyzje pozbawiła ich w pewnej części konstrukcja tego regionu, z którego okrojono Chojnice, Brusy, Czersk, Trzemeszno oraz  część powiatu Wyrzyskiego. To całkiem spora liczba wyborców. Niestety, obecny podział administracyjny umożliwia obecnym władzom zręczne pozbawianie inwestycji gmin zachodniej, okrojonej części województwa bydgoskiego.

Ale wróćmy do wątku tego tekstu. Prezentowany niedawno przez władze regionu Kujawsko-Pomorski Plan Spójności Komunikacji Drogowej i Kolejowej 2014-2020 pokazał sporą asymetrię w ilość osób dojeżdżających do pracy do obu stolic regionu.
Tabela nr 8 zaprezentowana w tym dokumencie na stronie 19 zawiera listę gmin, z których do Bydgoszczy lub Torunia dojeżdża ponad 200 osób regularnie do pracy.

dojazdy do pracy do Bydgoszczy i Torunia z gmin [ponad 200 mieszkańców]



Szkoda, że nie wstawiono podsumowania liczby tych osób, ale pofatygowałem się i zrobiłem to sam.

  • Bydgoszcz - 18077;
  • Toruń - 7434. 
Zatem z gmin wykazujących masowe dojazdy do pracy do obu stolic regionu [przynajmniej 200 osób z gminy] dojeżdża 25511 osób, z czego do Torunia zaledwie 29%.
Zdecydowanie przeważają dojazdy do Bydgoszczy. Nie widać tego jednak w zakresie proponowanych inwestycji transportowych. Jeżeli próbujemy stworzyć symetryczny system transportowy (lub co gorsza wydajniejszy we wschodniej części regionu związanej z Toruniem) ,  a realne zapotrzebowanie na transport zbiorowy jest zdecydowanie większe w zachodniej części regionu, związanej z Bydgoszczą, to będzie to miało i ma poważne konsekwencje:
  • mało atrakcyjny system transportowy w obszarze gdzie mógłby przewozić najwięcej pasażerów powoduje wybór przez nich transportu indywidualnego i rosnące korki, które obserwujemy codziennie w Bydgoszczy i na drogach dojazdowych do niej;
  • oferta we wschodniej części regionu przerastająca zapotrzebowanie, będzie wymagała dużych dotacji ze strony samorządu województwa, bo jak brakuje ludzi, to ktoś przecież musi dopłacić do interesu. Ten ktoś to my, podatnicy.
Ponieważ region jest wspólny, a zachodnia jego część nie ma możliwości podjęcia decyzji o nie płaceniu podatków mimo tak jawnej dyskryminacji, to jakoś ten system balansuje na krawędzi zapaści. Marszałek Całbecki chwali się, że mocno dotujemy transport.  Ale jakie są efekty tych dotacji? Mizerne. Plan transportowy nie pozostawia złudzeń. Transport zbiorowy regionu oferuje tak fatalny standard, że niewielu ludzi go wybiera (tylko około 7%). W zasadzie mało kto wybiera. Korzystają głównie ci którzy nie mają wyboru.

czytaj też:

Plan Transportowy po konsultacjach. Jest się naprawdę z czego cieszyć?


W przygotowywanych zmianach w rozkładzie jazdy, które mają wejść w życie asymetria oferty i zapotrzebowania w poszczególnych miejscach regionu jeszcze dodatkowo wzrośnie. Pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem ma jeździć znacznie więcej pociągów, natomiast oferta dla pozostałych powiatów nie ulega większym zmianom. 50 par kursów planowanych pomiędzy tymi miastami od grudnia 2015 roku będzie słono kosztowało podatników. Zatem czas na kolejne pytanie:

2. Czy w województwie bydgoskim podejmowane byłyby decyzje o budowie bardziej zrównoważonej siatki połączeń niż obecnie? 

Być może między Bydgoszczą a Inowrocławiem, Nakłem czy Grudziądzem kursowałoby znacznie więcej pociągów? Może mielibyśmy wspólny bilet umożliwiający dojazd z Nakła koleją aż do Fordonu i przesiadkę na miejskie tramwaje i autobusy w ramach Wspólnego Biletu. Trudno powiedzieć, ale przynajmniej mielibyśmy szansę na podjęcie takich decyzji i przeznaczenie na nie pieniędzy. Obecnie jesteśmy ubezwłasnowolnieni przez samorząd województwa, które nie rozumie potrzeb zachodniej części regionu, lub udaje, że nie rozumie (niepotrzebne skreśl).


Podobnie ubezwłasnowolnieni jesteśmy w sprawie rewitalizacji i przywrócenia ruchu pociągów  na linii 356 pomiędzy Bydgoszczą a Szubinem i Kcynią. Władze Bydgoszczy a także gmin Powiatu Nakielskiego od lat apelują o tą inwestycję. Mogą sobie apelować. Przecież my nie mamy nic do gadania. Mamy tylko płacić grzecznie podatki i zadowolić się "okruchami z pańskiego stołu" jak coś skapnie. Obecne władze regionu, uwaga, proponują rewitalizację odcinka tej linii, ale z Kcyni do granicy województwa, żeby poprawić dojazd do Poznania z tego obszaru. Czyli proponują działania mające osłabić więzi tych gmin z Bydgoszczą, a zacieśnić więzi ze stolicą ościennego regionu. I to za nasze pieniądze. Z naszych podatków. Być może trudno komuś w to uwierzyć, ale właśnie takie działania zaproponowane zostały  Planie Spójności Komunikacji regionu (o zgrozo, jak ta nazwa nie pasuje do zaproponowanych w dokumencie działań).

3. Czy w planie spójności Województwa Bydgoskiego/Kujawskiego takie inwestycje byłyby pomijane? Wątpię. Może już dawno przygotowywalibyśmy budowę brakującego łącznika Koronowa z Maksymilianowem, żeby umożliwić szybki dojazd z gminy Koronowo do Bydgoszczy oraz wykorzystanie istniejącej linii Tuchola - Koronowo, która po połączeniu z Bydgoszczą przez Maksymilianowo oferowała by świetne czasy dojazdów do Bydgoszczy z obszarów obecnie odciętych komunikacyjnie od stolicy regionu?

 Może od dawna jeździłby  już wygodny i szybki autobus szynowy pomiędzy Kcynią -Szubinem - Bydgoszczą - Fordonem - Dąbrową Chełmińską i Unisławiem?

Do zbudowania spójności regionu potrzeba szybkich i wygodnych połączeń, a te zapewnia szybka kolej docierająca sprawnie wgłąb miasta centralnego bez stania w korkach. Nie zbuduje się spójności tych obszarów z Bydgoszczą, skoro większość pieniędzy i uwagi władz regionu pochłaniają tereny na wschód od Wisły. Ale w Województwie Bydgoskim jego władz siłą rzeczy będą się interesowały swoimi wyborcami i będą dysponowały kasą stanowiącą udział w wojewódzkiej części podatków.

No to może coś z obszaru drogownictwa:

Czy w województwie Bydgoskim największą planowaną inwestycją drogową za wojewódzką kasę byłaby północna obwodnica Torunia?


Pewnie nie. A tak właśnie mówią plany przygotowane przez władze regionu:

Kujawsko-Pomorski Plan Spójności Komunikacji Drogowej i Kolejowej str 64.


Za ponad 330 milionów PLN budowalibyśmy raczej węzeł w Brzozie, na zakorkowanym skrzyżowaniu DK15 z DW 254 w kierunku Łabiszyna i Barcina,  porządną, szeroką drogę łączącą Błonie z węzłem S5 w Białych Błotach, czy eliminowali inne wąskie gardła najbardziej utrudniające przemieszczanie się po zachodniej części obecnego województwa. Obecne władze nawet nie zauważają problemów w Brzozie, mimo że na dobę przejeżdża tamtędy ponad 22 tys pojazdów i przepustowość w godzinach szczytu od wielu lat nie zapewnia płynnej jazdy. Trudno nie zauważyć tego problematycznego miejsca na drogowej mapie regionu, bo to jest miejsce o największym natężeniu pojazdów w regionie spośród miejsc, w sieci drogowej, w których nie planuje się absolutnie żadnych inwestycji mogących poprawić przepustowość tego węzła sieci.


Pomiary ruchu drogowego 2010 rok, w Brzozie pnad 22 tys pojazdów na dobę.
Brak zauważania takich problemów powoduje, że w godzinach szczytu mieszkańcy regionu nie mogą nawet dojechać do nowo wybudowanego węzła S10 w Stryszku, bo zaraz za węzłem na DK 25 znajduje się...skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. To się nadaje na kabaret, a mimo to nikt nie mówi o tym problemie, jak gdyby wszystko było OK. Droga DK25 między Inowrocławiem a Bydgoszczą ma jako dodatkową "atrakcję" dwa przejazdy kolejowe z zaporami. I też nikt nie mówi na poważnie o budowie wiaduktów w tym ciągu drogowym. Taki to jest region z władzami zaprzątniętymi załatwianiem zupełnie innych problemów i zupełnie gdzie indziej.

4.  Być może marszałek Województwa Bydgoskiego/Kujawskiego zauważyłby  problemy drogowe w zachodniej części obecnego kuj-pomu i na ich rozwiązanie skierował swoją aktywność? 


czytaj też:

DK25 Stryszek - Brzoza to 22680 pojazdów na dobę


To są pytania o realne inwestycje. Województwo kujawsko-pomorskie ponownie proponuje nam wydanie wspólnych wojewódzkich pieniędzy na inwestycje transportowe ulokowane głównie we wschodniej jego części. My mamy dostarczać kasę z naszych podatków. Przez kolejne już lata. Ta sytuacja nie jest niczym nowym. Warto dzisiaj widzieć możliwość nowego podziału administracyjnego właśnie w tej perspektywie.

Województwo Bydgoskie będzie uniemożliwiało wydatkowanie naszych pieniędzy z puli wojewódzkiej na inwestycje w Toruniu. Po prostu się nie da. Wpływy z wojewódzkiej części podatków zostaną wydane we wschodniej części regionu. Poprawią skomunikowanie miast i powiatów z Bydgoszczą czyli miejscem gdzie największa ilość zainteresowanych pracą dojeżdża.

A Toruń będzie realizował dalej inwestycje w swoim otoczeniu, ale już nie z pieniędzy bydgoskich podatników, czyli po prostu z nieco mniejszym impetem.
Dzisiaj budują z wielkim rozmachem, bo za pieniądze naiwniaków z Bydgoszczy, którzy pokornie finansują kolejne pomysły władze tego regionu. Czy taka pokora przynosi chociaż regionowi korzyści? Moim zdaniem nie, bo pieniądze nie są inwestowane w infrastrukturę transportową, na którą jest po prostu największe zapotrzebowanie. Zachodnia część regionu dusi się w coraz większych korkach, a władze obecnego Kuj-Pomu tego nie dostrzegają.

Województwo Bydgoskie/Kujawskie nie jest nam potrzebne do zaspokojenia jakiś ambicji. Potrzebne jest po to, żeby móc skutecznie zadbać o rozwój zachodnich obszarów obecnego Kuj-Pomu. Gdyby władze regionu dbały o równomierny rozwój naszego województwa, to nigdy nie ośmieliłbym się podważać sensu jego dalszego istnienia. Ale nie dbały i nadal nie dbają. Kolejne lata mamy finansować inwestycje, które nas nie dotyczą.

czwartek, 5 listopada 2015

Ostatni dzień na wysłanie uwag w konsultacjach Planu Spójności Komunikacyjnej Kuj-Pomu.

Do dzisiaj, do 5 listopada trwają konsultacje Programu Spójności Komunikacyjnej kuj-pomu

link do formularza dostępny tutaj:
Wypełniony Formularz udziału w konsultacjach znajduje się tutaj


Jeżeli są jeszcze osoby zainteresowane poprawą jakości systemu transportowego, a nie wysłały do tej pory swoich uwag, to zapraszam do zapoznania się z moją propozycją i wysłanie formularza na podany na pierwszej stronie dokumentu adres: e-mail. W pobranym dokumencie (format .docx - Word) należy oczywiście wpisać swoje nazwisko i dane kontaktowe. Dokument jest łatwy do edycji, co umożliwi Wam usunięcie z niego zapisów z którymi się nie zgadzacie lub chcecie ując je nico inaczej.

W tytule maila należy wkleić tekst:

 „Konsultacje społeczne projektu Planu spójności komunikacji”.




W moich uwagach poruszyłem kilka obszarów tematycznych:

  • inwestycje (linie kolejowe 356, 281, 209)
  • asymetria potoków pasażerskich w dojazdach do obu stolic regionu,
  • zupełnie brak w Planie Spójności opisu sposobu wdrażania biletu wojewódzkiego, bez tego nie ma mowy o spójności;
  • proponuję połączenie części kursów relacji Toruń Wschodni - Bydgoszcz Główna z kursami Bydgoszcz Główna - Nakło w celu poprawy dostępu mieszkańców Powiatu Nakielskiego do Torunia i Wschodniej części Bydgoszczy (zwłaszcza Fordonu) poprzez węzeł przesiadkowy Bydgoszcz Wschód.
  • proponuję wydłużenie kursów z Inowrocławia  do stacji Bydgoszcz Fordon z jednoczesnym przywrócenie możliwości zawracania tam pociągów w ramach wnioskowanej rewitalizacji linii 209 na odcinku Bydgoszcz Fordon - Bydgoszcz Wschód;
  • proponuję wydłużenie kursów z Unisławia do Osowej Góry;
  • wniosek o udostępnienie bez dopłat pociągów Regio na terenie Torunia i Bydgoszczy mieszkańcom obu miasta posiadających miejskie sieciówki;
  • zakupy zdezelowanego taboru do obsługi tras zelektryfikowanych (dokument nie precyzuje nic, tylko "pływa" w tym temacie;
  • konieczna modyfikacja algorytmu, który wyznaczył lokalizację węzłów przesiadkowych 
  • wniosek o dopisanie węzłów przesiadkowych na Osowej Górze, w Fordonie, Dąbrowie Chełmińskiej, Unisławiu oraz na stacji Inowrocław Rąbinek;
  • powielanie wykazu autobusowych linii wojewódzkich z Planu Transportowego jest sprzeczne  z założeniami Planu Spójności, że priorytetem mają być linie kolejowe. W efekcie Plan Spójności nadal zakłada osłabianie rentowności linii kolejowych przez przewozy autobusowe, 
  • Podsystem autobusowy ma zostać wzmocniony przez zakupy taboru autobusowego. W sytuacji, w której zakłada się konkurowanie pociągów i autobusów na tych samych trasach w ramach przewozów wojewódzkich wnioskuję o wykreślenie z Planu Spójności projektu zakupu taboru autobusowego;
  • wnioskuję o niższe ceny biletów na przewóz rowerów w pociągach;
  • wnioskuję o wykreślenie planów budowy północnej obwodnicy Torunia w sytuacji gdy nie ma zapisów o rozbudowie drogi 254 z węzłem w Brzozie (skrzyżowanie z DK 25 oraz z linią kolejową) czy zapisów o rozbudowie DW 223 będącej wąskim gardłem pomiędzy czteropasmową (2x2) Szubińską, a węzłem S5 w Białych Błotach.
  • proponuję integrację dworców PKP i PKP w Inowrocławiu, odległych o około 10 minut drogi na pieszo, specjalną wahadłową linią umożliwiającą przesiadki z autobusów na pociągi i odwrotnie;




Warto tu przytoczyć wyniki plebiscytu  http://kolej2022.pl/projekty/kujawsko-pomorskie

który pokazał, że zapotrzebowanie na rewitalizację linii Bydgoszcz - Szubin - Kcynia jest bardzo duże. Mimo że wiele osób nie posiada dostępu do internetu lub nie wiedziało o plebiscycie za rewitalizacją tej linii opowiedziało się ponad 500 głosów. Był to drugi wynik w województwie.

Inwestycje zaplanowane przez urzędników spotkały się z nikłym zainteresowaniem ludzi w plebiscycie. Być może nasz aktywny udział w konsultacjach przekona ich do podjęcia oczekiwanych działań.

Wyniki plebiscytu Kolej 2022


Aktywne działania na rzecz lepszego  wykorzystania nowego przystanku Bydgoszcz Błonie zapowiedział prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski.

 czytaj więcej na Portalu Kujawskim:
Bruski: Nie chcemy drugiej Włoszczowej

Coraz więcej ludzi, społeczników, pasażerów zauważa potencjalne korzyści z lepszego wykorzystania kolei. Ale stanowisko prezydenta największego miasta regionu ma ogromną wagę. Bardzo trafne zdanie, które świetnie nadaje się na transparenty i bannery: NIE CHCEMY DRUGIEJ WŁOSZCZOWEJ. To zdanie wiele mówi o absurdalnym sposobie organizacji przewozów kolejowych na terenie regionu i naszej aglomeracji. Włoszczowa jest przykładem absurdalnej i drogiej inwestycji nie dającej korzyści proporcjonalnych do nakładów. Czyli podobnie jak na naszym, bydgoskim Błoniu. Szkoda, że prezydent Bruski w lutym 2015 odrzucił plan przygotowania studium dla SKM-ki. Oglądanie się na marszałka zgodnie z przewidywaniami nic nie dało, co pokazuje konsultowany plan "spójności" komunikacji regionalnej. Życie pokazało, że Studium SKM Bydgoszcz byłoby świetnym gotowym materiałem do wykorzystania po wdrożeniu nowej ustawy metropolitalnej dającej możliwość organizacji transportu na terenach powstających metropolii. Być może podpisanie ustawy metropolitalnej przez prezydent RP Andrzeja Dudę okaże się impulsem do przygotowania studium wykorzystania kolei na terenie Metropolia Bydgoska​. Tylko nasza własna aktywność doprowadzi do rozwiązania naszych problemów i wykorzystania naszych szans. Nikt inny nie zrobi tego za nas.
 

Teraz jest stosowny moment, żeby upomnieć się o zmiany w systemie transportowym regionu i aglomeracji. 


Przepraszam, że dopiero teraz udostępniam wypełniony formularz, ale źródłowy dokument do analizy jest bardzo obszerny. Można go pobrać tutaj.
Ze względu na małą ilość pozostałego czasu proszę o jak najliczniejsze udostępnianie informacji o konsultacjach. Z góry dziękuję.

Mikołaj Głuszkowski

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Czy port lotniczy w Bydgoszczy rozwijany jest z głową?

Pół tysiąca PLN za podniebną taksówkę z Bydgoszczy do Krakowa. 

 W mediach pojawiły się spekulacje na temat zasadności dalszego dotowania połączeń lotniczych z Bydgoszczy do Krakowa. Samoloty do stolicy Małopolski latają wypełnione pasażerami po brzegi, przy czym większą część kosztów pokrywa samorządowa dopłata (około 85%). Pasażer płaci jedynie 99 złotych. Dla porównania do jednego pasażera tanich linii lotniczych lecącego z Bydgoszczy do Londynu poziom samorządowej dopłaty to tylko kilkanaście złotych. Tutaj jedna uwaga. Oficjalnie samorządy nie dopłacają przewoźnikom do lotów, a płacą za reklamę. Nikt jednak nie jest w stanie przeszkodzić każdemu obserwatorowi rynku lotniczego podzielić kosztów dopłaty przez liczbę przewożonych pasażerów i wyciągać z tego wniosków.





Jak ocenić zatem przedsięwzięcie pod pseudonimem "latamy z Bydgoszczy do Krakowa"? W mojej ocenie prowadzenie za taką cenę akcji promocyjnych z punktu widzenia długofalowego rozwoju portu mija się niestety z celem. A w zasadzie trzeba by zacząć od pytania jaki jest w ogóle cel?

No więc, Jaki jest cel?

Na przyszłość naszego lotniska trochę światła rzuca artykuł, który niedawno ukazał się na portalu forsal.pl pod tytułem: Czarne chmury nad małymi lotniskami.



Autor artykułu informuje, że spółka Państwowe Porty Lotnicze zamierza pozbyć się udziałów w mniejszych portach lotniczych, w tym również w bydgoskim porcie. Nie jest tajemnicą, że porty te generują straty. Straty poszczególnych zależne są często od poziomu inwestycji, ale wiadomo, że na dłuższą metę ich przyszłość zależy od ruchu, który będą w stanie wygenerować. Działalność portów lotniczych charakteryzują wysokie koszty stałe wynikające z konieczności posiadania odpowiedniej infrastruktury. W opracowaniach dotyczących rynku lotniczego autorzy na różnym poziomie kalkulują minimalną ilość tzw. "paxów" (liczby odprawianych pasażerów). Spotkałem się z opracowaniami zakładającymi konieczność odprawiania np. około miliona pasażerów rocznie dla uzyskania rentowności. Dla każdego z portów ten wskaźnik może być nieco inny. Z pewnością rentowność bydgoskiego portu łatwiej uzyskać w warunkach, gdy część kosztów ponoszą Wojskowe Zakłady Lotnicze. Nie ma jednak wątpliwości, że istnieje prosta zależność:

Im więcej pasażerów odprawi lotnisko, im więcej operacji lotniczych przeprowadzi, tym łatwiej będzie mu uzyskać rentowność.



Nikt nie próbuje polemizować z tą oczywistą relacją. Z powyższego stwierdzenia można wyciągnąć również wniosek, że działania  Zarządu portu lotniczego oraz samorządów (głównie bydgoskiego i wojewódzkiego) zainteresowanych dobrym funkcjonowaniem lotniska powinny zmierzać do dynamicznego rozwijania siatki połączeń oraz ilości odprawiany pasażerów.  Ilość obecnie odprawianych w Bydgoszczy pasażerów jest zbyt mała, by uniknąć dokładania do jego funkcjonowania. Obecnie udziałowcy zmuszeni są do pokrywania strat portu. Jak podaje forsal.pl w 2014 strata PLB wyniosła 5,5 miliona PLN, a 2013 roku 8,2 miliona PLN. Straty te pokryli udziałowcy, głównie samorządy, a więc podatnicy. My. Dopłaty "reklamowe" jakie płacą przewoźnikom samorządy, to oczywiście ich kolejne koszty, nie uwzględnione w powyższych kwotach strat Portu Lotniczego.
Każdy podatnik ma zatem prawo pytać, czy te pieniądze wydawane są w sposób optymalny, czy w optymalny sposób przekładają się na rozwój regionu?

W tym momencie chciałbym wrócić do wątku dotowania lotów z Bydgoszczy do Krakowa.

  Pół tysiąca PLN za fotel do Krakowa.


Jak łatwo wyliczyć w przypadku tego połączenia samorządowa dotacja w przeliczeniu na jednego pasażera wynosi około 543 PLN.
 1 470 000 PLN dopłaty > loty pomiędzy 28 czerwca a 30 września > loty 3 razy w tygodniu > 41 par lotów > 82 pojedyncze loty z 33 pasażerami > razem 2706 oferowanych miejsc. 543 PLN za jedno miejsce.

Pasażer dopłaca tylko 99 PLN, resztę płaci za niego samorząd. Przewoźnik chętnie lata na tym kierunku, jest zadowolony. Szczęśliwcy, którzy załapali się na dotowane loty z pewnością też są zadowoleni. Ale czy powody do zadowolenia mają pozostali podatnicy, którzy de facto im to połączenie zafundowali płacąc podatki? Nie sądzę. Czy taki sposób promowania bydgoskiego lotniska jest optymalny z punktu widzenia nadrzędnego celu, jakim jest wzrost ilości odprawianych pasażerów?


liczba pasażerów bydgoskiego lotniska, źródło plb.pl
Jeżeli celem jest rozwój siatki połączeń do takiego poziomu, by obsługiwać rocznie milion pasażerów, to z powyższej grafiki wynika, że nie jesteśmy nawet w 1/3 drogi do celu.


Jeżeli do uzyskania tego celu brakuje nam ok. 700 tysięcy pasażerów, a za każdego z nich chcielibyśmy płacić liniom lotniczym 543 PLN, to oznacza, że musielibyśmy wydawać na to w formie dopłat 380 milionów PLN rocznie. To jest oczywiście irracjonalne. Ale tak właśnie negocjują nasi przedstawiciele. Faktem jest, że na połączenia dla garstki ludzi płacimy po ponad pół tysiąca PLN. Nawet gdyby samorządy dysponowały takimi kwotami, to z pewnością istnieje wiele innych, bardziej racjonalnych inwestycji do przeprowadzenia za te pieniądze.

Zatem logicznym wydaje się wniosek, że chcąc skutecznie rozwijać port lotniczy, trzeba szukać sposobu ściągnięcia przewoźnika gotowego realizować połączenia przy możliwie niskim poziomie dopłat samorządowych.

Po kilku latach intensywnych negocjacji z różnymi przewoźnikami władze portu powinny mieć rozeznanie jakie nowe kierunki wymagałyby jakich jednostkowych dopłat do jednego fotela i zabiegać o ewentualne wsparcie samorządów w formie przetargów na właśnie te kierunki.
Być może takich kierunków za kilkanaście pln/fotel już z Bydgoszczy nie ma, ale może najlepsze oferty dałoby się pozyskać za dopłatę rzędu 50-70 zł / fotel?

Masowa emigracja zarobkowa do Skandynawii.

Przecież nie mamy jeszcze żadnego połączenia lotniczego z krajami skandynawskimi, które stały się w ostatnich latach znaczącym kierunkiem emigracji zarobkowej. To oznacza spory potencjał kierunków skandynawskich, bo ludzie przecież odwiedzają rodziny, zapraszają znajomych do siebie. Obecnie mieszkańcy regionu np. do Oslo latają korzystając z innych portów. W tych kierunkach z pewnością jest ogromny potencjał.


Z pewnością na kierunkach mających duży potencjał wykonalne jest pozyskanie przewoźników zainteresowanych lataniem kilkakrotnie taniej niż za wspomniane 543 PLN dopłaty za fotel.

Jeżeli przetargi formalnie dotyczą reklamy województwa czy miasta, to być może dałoby się w taki sposób sformułować warunki przetargu, żeby nie wskazywać w ogóle portu docelowego, a jedynie minimalny oczekiwany poziom dopłat do oferowanego miejsca na pokładzie lub najlepiej do sprzedanych biletów?
W taki sposób znacznie szybciej można by rozwijać port niż płacąc za fotel prawie 550 pln tylko dlatego, że ktoś tak sobie po prostu wymyślił. Takie pomysły to po prostu wyrzucanie publicznej kasy w błoto. Proporcja samorządowej dopłaty do realnego kosztu jest w przypadku połączenia z Krakowem tragiczna. Trzeba szukać innej formuły pozyskania nowych kierunków gdzie ta proporcja jest korzystniejsza, a najlepiej odwrotna (większość pasażer, dopłata samorządu kilka, kilkanaście procent)

Przy tak sformułowanych oczekiwaniach przetargowych przewoźnicy mogą wykorzystać własne analizy. Posiadają przecież dane o rzeczywistym miejscu zamieszkania obsługiwanych przez nich pasażerów.

Linie lotnicze potrafią z pewnością precyzyjnie określić ilu spośród pasażerów lotniska przykładowo w Gdańsku korzystającego z dowolnego połączenia tej linii zamieszkuje okolice Bydgoszczy. Z pewnością istnieją kierunki na których udział pasażerów z kuj-pomu jest istotny.
Zakładając, że za obsłużenie tych samych pasażerów z bydgoskiego lotniska otrzymają dodatkową dopłatę, to może okazać się, że właśnie ta dopłata może przechylić szalę i spowoduje podjęcie właśnie takiej decyzji. Z punktu przewoźnika uruchomienie lotów z Bydgoszczy jest przecież szansą na odebranie pasażerów swojej konkurencji. Być może potrzebny jest tylko wyraźny impuls biznesowy w postaci takiej zachęty. W takiej sytuacji poziom dopłaty powinien być zdecydowanie niższy niż 543 PLN płacone za fotel do Krakowa.


Dlatego uważam, że proces poszukiwania nowych kierunków rozwoju dla bydgoskiego lotniska powinien wyglądać zupełnie inaczej niż obecnie.

Teraz jest tak, że ktoś wpada na pomysł: Kraków. I robimy Kraków. Nawet za absurdalnie duże pieniądze. Tak wygląda proces decyzyjny przeprowadzany przez naszych samorządowców.

Moim zdaniem proces powinien wyglądać tak.:
W wyniku przetargu lub własnych negocjacji z przewoźnikami ustalamy, że przewoźnik A jest gotów latać do miasta X za 150 PLN/fotel, przewoźnik B jest gotów latać do miasta Y za 100 PLN /fotel, a przewoźnik C do miasta Z za 75 PLN za fotel.
Jeżeli faktycznie nie ma innych pomysłów wiążemy się z przewoźnikiem C.
Możemy szukać dalej, ale nawet jeżeli zgodzimy się dopłacać 75 PLN za fotel, to i tak do celu jakim jest osiągnięcie miliona paxów będziemy przybliżać się 7,5 raza szybciej niż płacąc 543 PLN za fotel. Za te same pieniądze obsłużymy 7,5 raza więcej pasażerów, a właśnie to jest celem.



Czytaj całość : Czarne chmury nad małymi lotniskami.


Wiele osób pyta również dlaczego samorządy tak ogromnymi kwotami dotują połączenia lotnicze, a nie zainteresują się dopłacaniem np do połączeń kolejowych? Jak to jest możliwe, że codziennie słyszymy, że na coś brakuje w budżetach pieniędzy, a właśnie na loty do Krakowa za 543 PLN się znajdują? Jeżeli coś dotować, to dlaczego właśnie transport lotniczy?

Jestem zwolennikiem rozwijania portu lotniczego w Bydgoszczy, ale w sposób racjonalny.
Dla mnie racjonalne jest poszukiwanie jak największej liczby pasażerów za możliwie najmniejsze pieniądze. Dopłaty do lotów z Bydgoszczy do Krakowa na poziomie ponad pół tysiąca za fotel ktoś usiłował porównywać z kosztami lotniczych taksówek i niewiele się różniły. To nie jest racjonalny kierunek inwestowania.

Chyba, że władze wydając po 543 PLN za miejsce w samolocie mają jakiś inny cel. Jeżeli lotnisko ma kiedykolwiek stać się rentowne, to musi odprawiać większą liczbę pasażerów. Inaczej będzie nad nim wisiała groźba likwidacji. Jeżeli rozwiniemy siatkę połączeń, to będziemy mieli po prostu znacznie bliżej do portu, a przy okazji łatwiej będzie do nas dotrzeć. Czym większa ilość mieszkańców będzie korzystała z naszego własnego portu, tym mniej kontrowersyjne będzie jego wspieranie.

czwartek, 2 lipca 2015

Fakty czy pobożne życzenia. Inwestycje kolejowe w kontrakcie terytoralnym Kuj-Pomu.

Na profilu Facebooka Lepsza Bydgoszcz opublikowana została informacja pochodząca z bydgoskiego ratusza w sprawie projektów kolejowych, które mają być realizowane w ramach rządowego Kontraktu Terytorialnego oraz pakietu inwestycji pod nazwą BiT City II.





Zintegrowane węzły transportowe na dworcu kolejowym w Nakle nad Notecią i na stacji Bydgoszcz Osowa Góra?


Z opublikowanej informacji wynika, że nadchodzących latach odbyć ma się między innymi "Modernizacja linii kolejowej nr 18 Kutno - Piła Główna. Inwestycja obejmuje odcinek Bydgoszcz Główna do granic województwa wraz budową zintegrowanego węzła transportowego Bydgoszcz Osowa Góra oraz budową węzła zintegrowanego wraz z rewitalizacją dworca Nakło nad Notecią. Zadanie to zostało umieszczone na liście projektów realizowanych przez stronę rządową w ramach Kontraktu Terytorialnego Województwa Kujawsko - Pomorskiego".
 
Byłyby to rzeczywiście bardzo pożądane inwestycje, jednak w Kontrakcie Terytorialnym nie znajduję ani słowa o budowie Węzła Transportowego Bydgoszcz Osowa Góra ani o rewitalizacji dworca Nakło nad Notecią. Jest mowa jedynie o modernizacji linii nr 18 na tym odcinku. Nie ma również mowy o przebudowie tych 2 węzłów transportowych w Dokumencie Implementacyjnym do Strategii Rozwoju Transportu do 2020 roku (z perspektywą do 2030 roku), na który powołuje się Kontrakt Terytorialny. Wygląda na to, że komunikat z ratusza ma na celu wywołać medialny entuzjazm, ale niestety nie znajduje on oparcia w rządowych dokumentach.

Co rzeczywiście znajduje się w rządowych dokumentach?

Inwestycje kolejowe planowane według Kontraktu Terytorialnego województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Prace na linii kolejowej nr 18 między Bydgoszczą a Piłą rzeczywiście są zaplanowane. To świetna wiadomość. Czas przejazdu Z Nakła do Bydgoszczy skróci się o dodatkowe minuty, a już teraz koleją z Nakła do Bydgoszczy Głównej dojechać można szybciej niż autobusem miejskim z Fordonu.

Niestety ani słowa w dokumencie nie ma o wspomnianych zintegrowanych węzłach w Nakle na Osowej Górze.
Prawdziwą szopkę  stanowią zapisy na temat BiT City II. Co mówi "poważny" dokument rządowy na ten temat? Mówi, mianowicie, że coś zrobimy. Nie wiadomo jeszcze co, ale na pewno coś zrobimy co nazwie się BiT City II. W zasadzie to będą odpowiednie konkursy na poszczególne zadania i będzie można sobie składać wnioski. Nasuwa się takie proste pytanie: po co w takim razie w ogóle ten Kontrakt Terytorialny skoro nie wiadomo czego dotyczy i do realizacji czego strony się zobowiązują? Jeżeli nie wypracowano planu działań, to może należałoby od tego po prostu zacząć?
Jak zwykle sprawa załatwiana jest od końca i nie będzie wielkim zaskoczeniem, jak tradycyjnie pojawią się rozwiązania absurdalne, całkowicie oderwane od realnych potrzeb.

Jakie inwestycje kolejowe wymienia Dokument Implementacyjny do SRT do 2020?

Dokument Implementacyjny do SRT do 2020.



Ponownie widzimy tutaj prace zaplanowane na liniach kolejowych. Cieszy konkretna kwota 350 milionów PLN, która pozwala poważnie myśleć o rewitalizacji tego 81 kilometrowego odcinka torów między Bydgoszczą a Piłą. Dokument Implementacyjny wspomina jedynie ogólnikowo o kontynuacji procesu modernizacji dworców kolejowych w Polsce. Dlaczego tak ogólnikowo? Bo ogromna część dworców istotnych dla innych regionów została już dawno zrewitalizowana. W tym czasie stan linii kolejowej nr 18 na tym odcinku, stan dworca w Nakle  i potencjał tej linii transportowej w ruchu aglomeracyjnym był ignorowany. Pieniądze inwestowane były w takie elementy infrastruktury jak zintegrowany węzeł transportowy we wsi Cierpice, a stanem dworca kolejowego w Nakle nad Notecią nikt się nie interesował. Pojęcie aglomeracji dla wielu decyzyjnych osób sprowadzało się jedynie do Bydgoszczy, Solca Kujawskiego i Torunia oraz lasów i wiosek pomiędzy nimi.
W Cierpicach w budowę zintegrowanego węzła i wiaduktu kolejowego zainwestowano 8,7 miliona PLN. W Cierpicach mieszka niecałe 1300 osób.
W Nakle nad Notecią zamieszkałym przez niespełna 20 tysięcy mieszkańców i będącego stolicą powiatu stan dworca kolejowego i peronów woła o pomstę do nieba. 

Wracając do pisma z ratusza,  które dało impuls do napisania tego tekstu, apeluję o bardziej precyzyjne artykułowanie tych radosnych wieści. Jeżeli mają one oparcie w innych dokumentach niż Kontrakt Terytorialny, to warto odnieść się do nich. Jeżeli nie mają oparcia w żadnych dokumentach, to tym gorzej. Wydaje się, że w sprawach tak poważnych inwestycji warto by precyzyjnie odnosić się do rzeczywistości, bo w przeciwnym razie mieszkańców może spotkać to co zwykle, czyli ogromne rozczarowanie, że nic nie wyszło z obiecywanych inwestycji.

Co więcej. Sama rewitalizacja dworców czy nawet budowa zintegrowanych węzłów może nie przynieść spodziewanych efektów jeżeli pasażerowie nie będą mieli jednego, wygodnego i taniego biletu na pociąg i komunikację miejską. Węzeł przesiadkowy na Osowej Górze może nie działać optymalnie, jeżeli rozkłady autobusów miejskich i podmiejskich nie zostaną skoordynowane z pociągami. Koordynacja może nic nie dać jeżeli do dyspozycji będzie 8 czy 10 par połączeń w ciągu doby. Jeżeli będzie połączeń dużo, ale tabor będzie stary i mało atrakcyjny, to również cały wysiłek finansowy może pójść na marne,  Jeżeli nie zmieni się sposób myślenia władz o integracji transportu, to budowa infrastruktury może być tylko kosztownym wydatkiem, który nie przełoży się na wzrost ilości pasażerów. Tylko w pełni nowoczesna oferta zintegrowanego transportu ma szansę odnieść pełen sukces. Półśrodki się nie sprawdzają. Nie może zabraknąć żadnego z elementów systemu: pełnej integracji taryfowej, wygodnej infrastruktury dworców i przystanków, P&R, nowoczesnego taboru, atrakcyjnych cen, koordynacji rozkładów.
Bardzo daleka droga do stworzenia zintegrowanego systemu transportowego, który mógłby budzić rzeczywistą sympatię pasażerów i zaczął przyciągać do siebie dotychczasowych kierowców pojazdów indywidualnych. Ale warto chociaż widzieć cel. Modernizacja i budowa infrastruktury to jeden z ważnych kroków do tego celu.



poniedziałek, 25 maja 2015

Prezydent elekt Andrzej Duda wygrał tam gdzie ludziom żyje się najgorzej.

Po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich przeczytać można wiele analiz. Są środowiska, w których zmiana władzy budzi strach. Inni są obojętni. Przecież znowu prawie połowa uprawnionych nie poszła do urn wyborczych. Wielu komentatorów z wyniku wyborów prezydenckich wysnuwa prognozy na wyborczą jesień.

Dla mnie przekaz jest bardzo prosty. Patrząc na mapę poparcia obu kandydatów w poszczególnych powiatach kuj-pomu trudno oprzeć się wrażeniu, że gdzieś się już to widziało.

wybory prezydenckie 2015, II tura, czerwony - wygrana B. Komorowski, fiolet - wygrana A. Duda


Ci z państwa, którzy interesują się regionalną sceną polityczno-samorządową widzą, że odzwierciedla ona w miarę dokładnie podział na obszary bogatsze, z mniejszym bezrobociem, z mniejszymi problemami społecznymi oraz obszary największej biedy, bezrobocia, zarobkowej emigracji.



Na liście powiatów, w których wygrał kandydat PIS-u są takie powiaty jak:
-lipnowski, z bezrobociem 26,1 %;
-włocławski, bezrobocie 25,4 %;
-rypiński , bezrobocie 18,2 %;
-golubsko-dobrzyński - 20,5%;
-radziejowski - 23,2 %.

Andrzej Duda wygrał także w powiecie brodnickim, który ma relatywnie niskie bezrobocie (jak na nasz region, bo 13,8%. W tym przypadku zadecydowała być może arogancja sztabu Bronisława Komorowskiego, który wysłał podobno do Brodnicy pusty "Bronkobus". Andrzej Duda stawił się natomiast w Brodnicy osobiście. Pomijając Brodnicę wyraźnie widać, że kontynuacji prezydentury Komorowskiego chcieli generalnie mieszkańcy dużych miast. To w nich żyje się wyraźnie łatwiej, bezrobocie jest niższe. To właśnie brak elementarnych podstaw egzystencji, brak stabilizacji wpływa na wybory ludzi. Zawiłe polityczne analizy nie są tu prawdopodobnie wcale potrzebne.

Bogatsze miasta regionu opowiedziały się za stabilizacją. 61,04% bydgoskich wyborców oddało głos na obecnego prezydenta. Dobrze prosperujący powiat bydgoski tak samo. W bogatym Osielsku aż 67,82 % głosujących wyborców oddało głos na prezydenta Komorowskiego.

Z jednej strony to pozytywna informacja, że większa część aktywnych (wyborczo) bydgoszczan jest przynajmniej na tyle zadowolona ze swojego życia, że zagłosowała na status quo. Z drugiej strony większość rodaków opowiedziała się za zmianą.

Regiony integruje się poprzez dobry system transportu zbiorowego.


W takich momentach warto zadać sobie pytanie czy jest jakiś sposób by zmniejszyć tak ogromne różnice rozwojowe między powiatami regionu. Są regiony, w których tą rolę odgrywa dobry system transportu zbiorowego, który pozwala ludziom na wygodne i relatywnie tanie dojeżdżanie do pracy do większego ośrodka. Szybkie i tanie podróże na większe odległości jest w stanie zapewnić tylko kolej. Niestety w naszym regionie ten środek transportu nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem władz. Brak dobrych ofert, mało nowoczesnego taboru, brak jednego biletu na podróż koleją i transportem miejskim. Nawet na linii kolejowej między Inowrocławiem a Bydgoszczą, która po rewitalizacji umożliwia podróże z prędkością 140 km/h brak dobrej oferty. By umożliwić ludziom pracę w odległym mieście trzeba stworzyć system transportu zbiorowego. Dojazdy indywidualne są drogie. Równie drogi nie wystarczą. Tylko sprawny system transportu zbiorowego zwiększa przepływy na regionalnym rynku pracy, bo człowieka szukającego pracy nie stać zazwyczaj na dojazdy autem.
Władze regionu zainteresowane są jednak głównie przewozami na linii Bydgoszcz - Toruń, czyli między dwoma stolicami regionu, w których bezrobocie jest najmniejsze. Te przewozy nie są jednak w stanie poprawić dostępności do obu stolic regionu dla mieszkańców pozostałych powiatów. Brak dobrego systemu transportu zbiorowego powoduje, że obie stolice regionu nie są w stanie optymalnie oddziaływać na rynek pracy regionu. Niedługo ta izolacja może stać się dla nich samych problemem. Już teraz bezrobocie w Bydgoszczy wynosi zaledwie 7,3%. W niektórych branżach brak pracowników już teraz daje o sobie znać.

Integracja transportu . Słowo powtarzane od lat. I od lat ignorowane w kuj-pomie.


Czy do jesiennych wyborów zmienić się może wyraźnie liczba ludzi niezadowolonych, bezrobotnych, czujących potrzebę zmian? Moim zdaniem nie zmieni się znacząco w skali całego regionu. Biedne powiaty, bez rozwiniętego przemysłu nie staną się z dnia na dzień bogate. Jednak praktycznie bez wielkich inwestycji można wprowadzić zintegrowane oferty biletowe, poprawiające integrację regionu i ułatwiające dostęp do stolic regionu mieszkańcom wszystkich powiatów. Szkoda, że tak relatywnie proste recepty z uporem maniaka odrzucają władze naszego regionu.

Sieć linii kolejowych kuj-pomu pozostaje w 2015 roku bardzo słabo wykorzystana. Brakuje ofert przejazdów na jeden bilet


Na jesiennym wyniku wyborczym w kuj-pomie w dużym stopniu zaważy niskie lub wysokie poparcie PO w największym mieście regionu. Czy jesienią przetargi na S5 będą już rozstrzygnięte a umowy z wykonawcami podpisane? Czy regionalne władze kuj-pomu zadbają o taki dostęp do środków unijnych, który odebrany zostanie przez wyborców z poszczególnych powiatów jako uczciwy? Czy narzucony Bydgoszczy siłą ZIT zaowocuje jakimiś mądrymi, rozwojowymi inwestycjami czy kojarzyć się będzie jesienią nadal jedynie z zamieszaniem i politycznymi przepychankami. Te czynniki z pewnością mogą mieć wpływ na wynik jesiennych wyborów w Bydgoszczy . Ludzie coraz częściej potrafią ocenić konkretne fakty. Coraz mniej podatni są billboardową, wirtualną rzeczywistość.