Zaprawdę zadziwiające. Jak to się dzieje?
2007 rok.
Bydgoska PO kreuje na swojego lidera w Zarządzie Województwa Włodzisława Gizińskiego, a toruńscy iluzjoniści z kapelusza wyjmują posłusznego Edwarda Hartwicha i przez kolejne lata dzielą wojewódzkie miliardy bez nadmiernej ilości niewygodnych pytań.
2014 rok.
Powtórka z rozrywki. Bydgoscy wyborcy, często uważający się za błyskotliwą inteligencję głosują masowo ponownie na PO i wybierają sobie do sejmiku doktora Pawłowicza, lokalny autorytet, człowieka z naprawdę dobrym charakterem do walki o interesy miasta. Ale toruńscy iluzjoniści z kapelusza wyciągają Zbigniewa Ostrowskiego, by ponownie dzielić wojewódzkie miliardy według swojego planu. Nie przejmują się zupełnie tym, że bardzo słabo to wygląda. Bydgoska PO rozdziera szaty i urządza medialną szopkę, ale nic to nie zmienia. Przez kolejne 4 lata Bydgoszcz jest skazana na chude lata.
Rok 2018.
Powtórka z rozrywki. Bydgoska PO wystawia do sejmiku Zbigniewa Ostrowskiego na jedynce, (dla tych, którzy nie mają pojęcia o niczym i potrafią rozróżnić jedynie szyld partyjny. Dwójką na liście jest Roman Jasiakiewicz. Pawłowicz nie da się zrobić ponownie w balona. Jasiakiewicz ma zrobić dobry wynik i wciągnąć jeszcze kogoś za sobą z niższego miejsca. Może sobie jako radny głosować nawet przeciwko ponownej kandydaturze Całbeckiego na marszałka i urządzać medialne szopki, ale to właśnie PO będzie dzięki niemu mogła tworzyć cały zarząd, poobdzielać kogo trzeba, żeby układ się domknął i w efekcie przez kolejne 4 lata strumień wojewódzkich miliardów będzie spokojnie sterowany przez dobrze funkcjonujący i zgodny toruński układ. Czy taki scenariusz jest możliwy? Tak, jest możliwy. Dziwię się, że Roman Jasiakiewicz zgodził się wzmacniać swoim nazwiskiem ten układ. Dziwię się jego naiwności, bo przecież taki stary wyga powinien zdawać sobie sprawę jak trybiki wyborcze zadziałają. Powinien wiedzieć jak działa ordynacja wyborcza i że oddane na niego głosy umocnią szkodliwy dla Bydgoszczy układ. Być może jednak zdaje sobie z tego sprawę i odpowiada mu rola pokrzykującego i miotającego się w mediach obrońcy Bydgoszczy. Bo taka rola przecież mu pozostanie - stery zostaną w innych rękach.
Dlaczego w wyborach do sejmiku bydgoszczanie nie powinni wspierać Koalicji Obywatelskiej (czyli PO) ? Od lat działa w PO ten sam mechanizm, który wynosi do władzy marszałka Całbeckiego, działającego jawnie na szkodę Bydgoszczy.
Warto przypomnieć sobie dobrze te mechanizmy. Opisałem to przed czterema laty, zaraz po kolejnym wyborze Piotra Całbeckiego na stanowisko Marszałka Kuj-Pomu, co stanowiło wyrok na Bydgoszcz, na kolejne 4 lata. Warto poświęcić chwilę, żeby sobie uświadomić jak kończy się oddawanie głosów na PO. Nawet gdy pojawi się jakaś silniejsza osobowość, mająca chęć powalczyć w Zarządzie Województwa o interesy Bydgoszczy to jest momentalnie odstrzelana przez partyjny walec PO. Tak odstrzelono Włodzisława Gizińskiego, tak odstrzelono doktora Pawłowicza, tak odstrzelony zostanie Jasiakiewicz wbrew temu co sobie dzisiaj wyobraża. Można powiedzieć, że bydgoszczanie 4 lata temu nabrali się na Pawłowicza, a dostali w prezencie od PO ponownie Całbeckiego. Czy wyciągną wnioski? Czy teraz nabiorą się na Jasiakiewicza i w efekcie oddadzą ponownie władzę Całbeckiemu? Kto będzie robił za "bydgoską" marionetkę w nadchodzącej kadencji? Prawdopodobnie Zbigniew Ostrowski. Już pokazał, że nie ma dla niego znaczenia co o nim myślą i mówią koledzy z Bydgoszcz? Jak to w ogóle możliwe, że ponownie staruje z bydgoskiej PO a nie z toruńskiej listy? Ciekawe czy wyborcy zadają sobie w ogóle pytanie kto układa bydgoskie listy, skoro na jedynce wystawiany jest Zbigniew Ostrowski? To jest normalnie szopka.
Cztaj więcej:
Kujawsko-Pomorskie zaczęło pękać 7,5 roku temu. Giziński > Hartwich > Ostrowski.
Przed 4 laty tak się skończyło głosowanie na Pawłowicza. Toruńskie PO okazało się bezwzględne, gdy chodziło o spokojne wydawanie kilku miliardów PLN z wojewódzkiej kasy przez 4 lata:
"Dzisiaj w tej roli politycznej marionetki ma odgrywać Zbigniew Ostrowski, ale reguły gry się nie zmieniły. Ustala je udzielny książę Całbecki. Wie on dokładnie, że lepiej postawić sprawę na ostrzu noża i przeczekać medialną zadymę, żeby mieć potem przez 4 lata święty spokój.
Nikt z Zarządu Województwa (czyli ścisłego grona decydującego o
sposobie wydatkowania kilku miliardów PLN) nie będzie zadawał mu
niewygodnych pytań przez 4 lata. I o to chodzi. Z jego punktu widzenia
gra z pewnością jest warta świeczki."
Czy bydgoszczanin będzie mądry po szkodzie? Jedyna szansa na zmianę układu sił w sejmiku to porażka PO. To oczywiście nie gwarantuje uczciwego zarządzania regionem, ale zmiana przynajmniej daje na to szansę. Czy bydgoszczanie wykorzystają tą szansę? Zobaczymy. Zyczę bydgoszczanom wyborów, których nie będą żałowali.
czytaj teź:
Same konkrety, czyli dlaczego warto iść na wybory.
Dokładnie przewidziałeś. Gdyby w PiS-ie były tęgie głowy to Jasiakiewicz startowałby z ich ugrupowania i oni dzisiaj rządziliby w tym naszym dziwacznym województwie. Niestety nie ma.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń