czwartek, 2 października 2014

W jakim kierunku zmierza bydgoski SLD? Moim zdaniem od dobrego roku w podobnym.

Gorzkie słowa  wobec postawy SLD na poniedziałkowej sesji sejmiku padły na blogu redaktora Portalu Kujawskiego.  Zastanawiać może faktycznie słabość bydgoskich struktur tej partii, która została ujawniona podczas głosowania w sprawie wojewódzkiego Planu Transportowego.
Także Eryk Dominiczak z Enjoy-a skomentował te wydarzenia słowami, że SLD udaje opozycję.
Trudno odmówić mu racji.
Ze swojej strony mogę dodać, że w moim odczuciu SLD już grubo ponad rok temu, dokładnie 26 czerwca 2013 roku, ku mojemu zdziwieniu wyraźnie zeszło z bydgoskiego kursu i zagłosowało podczas sesji Rady Miasta Bydgoszczy za przyjęciem uchwały otwierającej prezydentowi Bruskiemu drogę do delimitacji obszaru funkcjonalnego wspólnie z Toruniem. Tą sesję pamiętam bardzo dobrze, bo tego dnia reprezentowałem krytyczne stanowisko SMB wobec wspomnianego projektu wspólnej delimitacji obszarów funkcjonalnych. Usiłowaliśmy przekonać radnych, że ta decyzja bydgoskiej Rady Miasta otworzy drogę do procesu dalszego przygotowywania dokumentacji pod wspólny obszar funkcjonalny i nie będzie nad nim żadnej kontroli. Przekonywaliśmy, że realizacja samego projektu nie będzie miała większego znaczenia, bo sama zgoda na realizację tego projektu wspólnie już będzie dla rządu RP wyrażeniem wystarczająco dużej gotowości do utworzenia wspólnego obszaru funkcjonalnego, żeby prowadzić coraz mocniejszy szantaż wobec bydgoskiego samorządu. Poprzednie lata pokazały bowiem, że dla tego rządu nie liczą się oddolne procesy integracji między gminami czy kolejne krytyczne stanowiska samorządu i wielu obywateli Bydgoszczy wyrażane w procesach konsultacji KPZP2030, czy pamiętnej Zielonej oraz Białej Księgi.
Dlaczego ze zdziwieniem przyjąłem taką postawę SLD? Bo przecież prezydent Szopiński wcześniej bez przymusu przywdziewał koszulkę Metropolii Bydgoskiej, deklarując zrozumienie dużej wagi tej idei. Tak doświadczeni samorządowcy jak radny Jacek Bukowski z SLD także z pewnością musieli sobie zdawać tego dnia sprawę z faktu, że rząd RP zadowoli się najdrobniejszym wyrazem gotowości samorządu Bydgoszczy do stworzenia wspólnego obszaru funkcjonalnego i będzie narzucał to rozwiązanie brnąc w razie potrzeby coraz głębiej w szantaż. Ja nie miałem najmniejszych wątpliwości, że tak będzie. Przez kolejne miesiące okazało się, że wyniki tego projektu rzeczywiście nie miały już żadnego wpływu na rozwój wydarzeń. Nie zostały nawet upublicznione. Nie było wcale ich celem ustalenie jaki wariant obszaru funkcjonalnego jest korzystniejszy. Celem było uzyskanie zgody na rozpoczęcie procesu wspólnej delimitacji i przygotowywania dokumentów pod wspólny obszar funkcjonalny. To było także sondowanie w jak dużym stopniu bydgoscy radni podatni są na szantaż. Zareagowali zgodnie z oczekiwaniami, bo roztoczona przed nimi wizja utraty pieniędzy (drobnych w skali budżetu Bydgoszczy i rezygnacji z jej metropolitalnych ambicji) na prowadzenie procesu delimitacji okazała się wystarczająca do wciśnięcia większości guzików na pulpitach radnych. Mimo wielu krytycznych wypowiedzi bydgoskich radnych SLD wobec ingerowania przez rząd w proces integracji Bydgoszczy z otaczającymi ją gminami, na koniec ci sami radni pomogli otworzyć furtkę. Po kilku kolejnych straconych przez Bydgoszcz miesiącach presja czasu tylko ten szantaż ułatwiła. W czerwcu 2013 było jeszcze sporo czasu, żeby przygotować dokumentację dla BOF, przekazać ją rządowi i czekać na "łaskawą" decyzję uznającą prawo bydgoszczan do oddolnego decydowania o partnerach do współpracy. Gdyby takie prawo nam przyznano, to być może dogadalibyśmy się z samorządowcami z Torunia, ale nie na takich warunkach, że w Toruniu ponownie otwierano szampany, a prezydent Bydgoszczy musiał "zainwestować" w kosztowną kampanię, żeby przekonać bydgoszczan ( za ich własne pieniądze), że nie przegrał tej sprawy z kretesem. Niestety wybrano wariant realizacji toruńskiego scenariusza. W efekcie własne ZIT-y utworzył nawet  powiat Sępoleński. Bydgoszcz nie mogła, a  przynajmniej większość bydgoskich radnych w to uwierzyła.


Rok 2011. Duże nadzieje, jeszcze większy zawód.


Piszę o tamtej sesji, bo pamięć opinii publicznej jest bardzo ulotna. Kto dzisiaj pamięta, to także dzięki głosom radnych SLD Rada Miasta otworzyła furtkę do powstania wspólnego obszaru funkcjonalnego? A to jest istotna wiedza, bo niestety dzisiaj już wiemy, że prezydent Torunia będzie dysponował prawem weta wobec każdego projektu, jaki Bydgoszcz w ramach wspólnego ZIT chciałaby zrealizować wspólnie z gminami Bydgoskiego Obszaru Funkcjonalnego. Jestem przekonany, że w ciągu nadchodzących lat wielokrotnie będzie to źródłem napięć. Warto zatem pamiętać kto jaką rolę odegrał w procesie, na końcu którego Bydgoszcz straciła ważne narzędzie do prowadzenia autonomicznej polityki integracji ze swoim najbliższym otoczeniem. Ten przykład powinien też uświadamiać nam jak ważne jest, żeby decyzje o przyszłości Bydgoszczy podejmowane były bez nacisków politycznych centrali. Jaki jest regionalny układ sił w SLD, to widać było podczas poniedziałkowej sesji podczas głosowania Planu Transportowego.

Nawet w obecnej trudnej sytuacji w jakiej znalazła się Bydgoszcz  można jednak wiele zdziałać. Można z pewnością uniknąć realizacji szkodliwych, czy po prostu zbytecznych projektów, o ile nowe władze Bydgoszczy nie wyrażą zgody na ich realizację. Można kreować lepsze, bardziej korzystne niż dotychczasowe. One nawet są, tylko nie ma woli ich realizacji. Przykładem może być system sprawnego aglomeracyjnego transportu obejmujący wszystkie gminy BOF-u.
Dopóki jednak Bydgoszcz nie uniezależni się od wpływów partyjnych centrali funkcjonujących niestety głównie poza Bydgoszczą, dopóty będziemy płacili za realizację scenariuszy pisanych gdzie indziej, a potrzeby Bydgoszczy pozostaną nierozwiązane.

Żeby być precyzyjnym dodam, że na sesji RM 4 kwietnia 2014 radni SLD byli przeciwni utworzeniu ZIT w warunkach otwartego szantażu wobec samorządu Bydgoszczy, jednak to właśnie czas stracony przez władze Bydgoszczy od czerwca 2013 i to właśnie czerwcowa decyzja radnych SLD pomogła w skutecznej realizacji scenariusza rozpisanego precyzyjnie w celu ubezwłasnowolnienia Bydgoszczy. Jaką zatem rolę odgrywa SLD dzisiaj dla Bydgoszczy w świetle tych wszystkich wydarzeń i decyzji? Jaką może odegrać w przyszłości?
Z tym pytaniem pozostawiam czytelników sam na sam. Tekst wyszedł długi, ale trudno opisać kulisy tamtych wydarzeń w kilku zdaniach. Może kolejny wyjdzie krótszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz