czwartek, 5 maja 2016

Jak daleko da się zajechać bez lokomotywy? Ustawa "metropolitalna" do kosza?

Jak donoszą media "Rząd nie chce naszej metropolii".


Nie chce większości metropolii w Polsce. Przychyla się do wizji metropolii na Śląsku, gdzie oddolne procesy integracji samorządów są niewątpliwie najdalej posunięte.


Tymczasem niedawno portal forsal.pl zamieścił ciekawy artykuł, w którym cytuje tekst dotykający roli dużych ośrodków miejskich w kreowaniu wzrostu gospodarczego zamieszczony na Quartz

"Megacities, not nations, are the world’s dominant, enduring social structures"




Autor publikacji Christopher Chase-Dunn, socjolog, pasjonat teorii systemów, zwraca uwagę na fakt, że to właśnie wielkie miasta często stanowią bardzo stabilne struktury , przewyższające swoją żywotnością państwa czy narody. Trudno nie przyznać mu racji. Nawet na terytorium naszego kraju można bez problemu znaleźć wiele przykładów miast, które na przestrzeni dziejów przechodziły we władanie różnych mocarstw, przyglądały się wielokrotnie zmianom systemów politycznych, ale niewzruszenie trwały będąc stabilnymi ośrodkami wzrostu gospodarczego. Kiedyś zmiany nie były tak intensywne jak obecnie, w dobie szybkiego przepływu informacji. Inkubatory przedsiębiorczości nazywały się cechami rzemieślniczymi, a wiedza, choć przepływała wolniej niż obecnie przez szerokopasmowe łącza internetowe, ale przepływała, kumulując się w uniwersytetach usytuowanych, jakże by inaczej, w największych, najbardziej stabilnych ośrodkach miejskich.  Tak jest do dzisiaj i tak będzie nadal.



Bydgoszcz bardzo długo czekała na osiągnięcie statutu miasta akademickiego. Przez większą część swojej historii była dość "gorącym" miastem przygranicznym, relatywnie często niszczonym lub plądrowanym podczas działań wojennych. Jej położenie nie sprzyjało stabilnemu wzrostowi gospodarczemu i procesom kumulowania  wiedzy, czy kapitału. Obecnie sytuacja naszego miasta jest stabilna. Nawet niekorzystne dla Bydgoszczy działania kolejnych polskich rządów podejmowane na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat nie są już w stanie powstrzymać rozwoju naszego miasta. Mogą oczywiście ten rozwój spowolnić, jednak traktowana po macoszemu Bydgoszcz i tak jest najlepszym rynkiem pracy w tej części kraju, z najniższym bezrobociem. Duże zaplecze kadr inżynierskich powoduje, że firmy decydujące się na inwestycje nad Brdą i te rodzime przedsiębiorstwa działające  w obszarze wielu technologii rozwijają się poprawnie, a często dynamicznie. Rośnie poczucie wspólnej tożsamości bydgoszczan, stopień identyfikacji z miastem. To cieszy, ale Bydgoszcz dla rozwoju regionu mogłaby przy mądrej polityce rządów zrobić wiele więcej.

Poglądy pierwszego garnituru polityków Prawa i Sprawiedliwości na kwestie metropolii są powszechnie znane, dlatego brak realizacji ustawy metropolitalnej przez obecny rząd nie może nadmiernie dziwić. Bardzo mnie jednak zastanawia fakt, że nasi lokalni politycy Prawa i Sprawiedliwości nie próbują bardziej stanowczo włączyć się w debatę na temat realizacji ustawy metropolitalnej. Dlaczego oczekiwałbym od nich bardziej aktywnej postawy w tym względzie?
Dlatego, że mają oni bezcenne doświadczenie w tym zakresie, patrząc od wielu lat jak kuleje region bez silnej lokomotywy.

Wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość na prawie cały kraj próbuje skopiować model "rozwojowy" z Kujawsko-Pomorskiego, który nadaje się do wszystkiego, tylko nie do powielania. Przykładów absurdów wygenerowanych przez ten model bez lokomotywy cierpliwy czytelnik znajdzie wiele, także na tym blogu. Wydaje się, że bydgoscy politycy PIS, mając tak dużą wiedzę powinni starać się ją wykorzystać, by uchronić resztę kraju przed skutkami stosowania modelu "bez lokomotywy". Ja nie widzę takich starań.

Materiał dowodowy w tej sprawie jest ogromny. Władze regionu kujawsko-pomorskiego zrobiły wiele by nikt przy zdrowych zmysłach nie próbował  powielać tych błędów. Jakość tego regionu jest po prostu fatalna poczynając od braku silnej identyfikacji przez niekorzystne statystyki utraty cennego kapitału ludzkiego. Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość będzie usiłowało analogiczny system wdrażać na szerszą skalę, to zamiast stymulowania rozwoju nastąpi równanie w dół. Przepływu kapitału ludzkiego do lepiej zorganizowanych ośrodków metropolitalnych nie da się powstrzymać, bo to jest proces globalny. Od czasu, gdy większość młodych ludzi potrafi posługiwać się językiem angielskim, podejmowanie studiów lub pracy za granicą nie stanowi już większego problemu.

Jeżeli sieci prężnych, atrakcyjnych ośrodków metropolitalnych nie stworzymy w naszym kraju, to wspomniany kapitał ludzki w większym stopniu wyssany zostanie za granicę. Nie chcę popadać w skrajność twierdząc, że 4 lata sprawowania władzy spowodować mogą jakieś diametralne zmiany w strukturach miast. Jak  wspomniałem wcześniej miasta stanowią bardzo stabilne struktury. Politykę rządu PiS można oceniać jedynie jako pewien impuls, który będzie spowalniał korzystne procesy rozwoju lub je stymulował. Na ten moment wygląd na to, że obecny rząd jest zainspirowany modelem, który był kulą u nogi Kujawsko-Pomorskiego. Szkoda. Teraz ten model ma spowalniać rozwój całego kraju?


Co takiego jest w miastach, że od tysiącleci kumulują się nich korzystne procesy gospodarcze? Dlaczego przewiduje się, że udział "megapolis" będzie w światowym PKB będzie ciągle wzrastał?

Myślę, że rozwój potrzebuje interakcji. Ludzie wchodząc ze sobą w interakcje motywują się wzajemnie. A w miastach mają do interakcji najwięcej okazji. Można powiedzieć, że ciągle kształtuje się miejski styl życia będący przeciwnością zamykania się w swoim domu otoczonym szczelnym, wysokim murem lub polami uprawnymi. "Miejskie życie" prowadzą z wyboru jednostki, które dobrze się czują w społeczności. Dobrze się czują w miejskim parku, na miejskich bulwarach nadrzecznych, na miejskich drogach dla rowerów. Cenią sobie czas, więc nie chcą decydować się na wyprowadzkę poza miasto, związaną często z dojazdami do pracy, a często ze staniem w korkach na drogach prowadzących do miasta.
Wybierają miasto, bo w gwarze miejskich kafejek czują się lepiej niż na łonie natury. Chcą mieć łatwy dostęp do kultury wyższej, bo bez niej życie nie ma smaku. Ludzie spędzając ze sobą czas wzajemnie się nakręcają, inspirują, wpadają na świetne pomysły. A najcenniejszą rzeczą oferowaną im przez miasta jest praca dająca możliwości rozwoju czy ogromny rynek dla sprzedaży innowacyjnych usług. Innowacyjne usługi trudno jest sprzedawać w mniejszych ośrodkach, gdzie liczba potencjalnych nabywców jest znikoma. To jeden z ważnych elementów nakręcających rozwój miast:

Duży rynek zbytu usług.


Możliwość interakcji z otoczeniem zapewniają sieci transportu towarów, transportu osób, transportu informacji.
Nie jest przypadkiem, że wokół lotnisk powstają najlepiej rozwijające się obszary, bo lotniska otwierają możliwość prowadzenia biznesu na skalę globalną. Oczywiście nie lotniska w sensie istniejących dróg startowych, a realna siatka połączeń. W tym kontekście bardzo cieszy zapowiedź utworzenia regularnego połączenia lotniczego Bydgoszczy z portem Fiumicino pod Rzymem. Małymi kroczkami otwieramy się na globalne otoczenie. Cieszą prace projektowe trasy S5 w naszym regionie, która docelowo połączy 4 znaczące ośrodki gospodarcze: Gdańsk, Bydgoszcz, Poznań i Wrocław. Ciągle maleje czas podróży pociągami pomiędzy tymi ośrodkami. Jadąc Intercity z Gdańska do Bydgoszczy można nie zdążyć obejrzeć filmu na laptopie. Warto pamiętać, że te cztery ośrodki wraz ze swoimi obszarami funkcjonalnymi mają około 4,3 miliona ludzi i kilka uniwersytetów.

grafika: www.metropolie.pl

Tej tworzącej się siatce "lokomotyw" nie potrzeba nazwania ich "metropoliami", ale niewątpliwie potrzeba dróg oraz dobrych sieci transportowych. Jednym z najbardziej kulejących zagadnień utrudniających dynamiczny rozwój obszarów metropolitalnych jest niskiej jakości oferta lokalnego transportu zbiorowego, który z trudem pokonuje kolejne granice gmin.
Ustawa metropolitalna miała przyczynić się do rozwiązania tego problemu. Ale być może trzeba będzie poczekać na takie rozwiązania do kolejnych wyborów.
W związku z wyraźną niechęcią obecnych władz do wspierania rozwoju dużych obszarów miejskich czy jak kto woli metropolitalnych, warto nieustannie podkreślać, że na poprawie skomunikowania wiejskich obszarów podmiejskich z rdzeniami obszarów metro korzystać będą także, a może nawet przede wszystkim owe obszary wiejskie.

Ustawa metropolitalna miała zatem paradoksalnie bardziej wspierać obszary wiejskie niż same rdzenie, które i tak sobie poradzą. Wiejskie obszary przez brak dobrego transportu odcięte od rdzeni metropolii oferujących pracę zmagają się naprawdę ze znacznie poważniejszymi problemami społecznymi niż obszary wiejskie dobrze skomunikowane z rdzeniami metropolii.

Wydaje mi się to tak oczywiste, że trudno mi nawet sobie wyobrazić, że można nie dostrzegać tej oczywistej prawidłowości. A jednak sporo ważnych ludzi w tym kraju używa takiej retoryki, jak gdyby ustawa metropolitalna miała służyć głównie miastom.
Być może część z tych osób ograniczyła się do przeczytania nazwy tej ustawy?


Zachęcam do przeczytania tekstu, w którym trochę szerzej pisałem o potencjalnych korzyściach dla wiejskiego otoczenia metropolii:
Zrównoważony Rozwój kraju wspierany przez regionalne obszary metropolitalne. 

 Myślę, że ciągle jest aktualny.

Planowałem napisać osobny tekst na temat aktualnego pomiaru natężenia ruchu na drogach  krajowych wokół Bydgoszczy, jednak nie wiem kiedy ponownie znajdę czas na pisanie na blogu, dlatego wspomnę jedynie o jednym z palących problemów jakie ponownie ujawnił Generalny Pomiar Ruch wykonywany w 2015 roku.


Mapka zamieszczona powyżej pokazuje ogromny problem z jakim zmagają się codziennie kierowcy usiłujący drogą DK25 dostać się do Bydgoszczy. Pomiędzy Stryszkiem a Brzozą w trakcie pomiarów zanotowano już ponad 23 tysiące pojazdów na dobę.

Korki  przed "nowoczesnym" węzłem.


W praktyce wygląda to tak, że wyjeżdżając w godzinach popołudniowego szczytu z Bydgoszczy w kierunku Inowrocławia nie można czasami nawet dojechać do węzła w Stryszku, bo już tam docierają korki spowodowane właśnie wąskim gardłem w postaci DK25.  Tuż za węzłem w Stryszku na drodze DK25 zbudowano sygnalizację świetlną, która dodatkowo ogranicza przepustowość tego węzła. Nie mogę teraz na szybko znaleźć zdjęcia pokazującego skalę tych korków, ale wielokrotnie miałem okazję w nich ugrzęznąć. Będę wdzięczny za nadesłanie fotki, która zilustrowałaby skalę tego problemu.

Jeżeli na DK 25 nie zostanie podniesiona przepustowość na odcinku Stryszek - Brzoza, to do planowanej drogi S10 kierowcy jadący z Bydgoszczy nie będą mieli swobodnego dostępu. Jeżeli buduje się rozwiązania komunikacyjne, które bezpośrednio po oddaniu do eksploatacji nie są efektywne, to trudno to nazwać inaczej niż inwestycyjnym absurdem.

Dlatego apeluję o możliwie szerokie nagłaśnianie tego problemu, bo wydajne sieci transportowe są koniecznym, choć nie jedynym, warunkiem rozwoju.

O tym problemie pisałem już jakiś czas temu:
DK25 Stryszek - Brzoza to 22680 pojazdów na dobę


Oddolne procesy są nie do zatrzymania.




Piotr Cyprys, prezes Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska słusznie zauważa, że oddolnych procesów tworzenia obszarów metropolitalnych nie da się zatrzymać i słusznie zachęca samorządowe władze do kontynuowania rozpoczętych procesów integracji na płaszczyźnie gmin. Wielkie miasta są stabilne. Nie zmieni tego żadna ustawa lub jej brak. Będą dostarczały usług wyższego rzędu swojemu otoczeniu, będą ogniskami gospodarczego i intelektualnego rozwoju. Będą służyły wzrostowi zamożności obywateli. Nie da się zadekretować czegoś przeciwnego.

Marnotrawstwo.


Życie razem, w dużych społecznościach, choć czasami trudne, jest ekonomicznie o wiele bardziej efektywne. Brak wspierania rozwoju obszarów metro jest jak celowa rezygnacja z wrzucenia najwyższego biegu w samochodzie. Jest marnowaniem potencjału. A jesteśmy na tyle zapóźnionym w rozwoju krajem, że na marnowanie jakichkolwiek potencjałów nie powinniśmy sobie pozwalać.
Mi osobiście szkoda dobrej ustawy metropolitalnej, podpisanej przecież przez Prezydenta Dudę, która ma pójść do kosza. Jestem spokojny o rozwój Bydgoszczy, ale zawsze najbardziej drażniło mnie marnotrawstwo. Chyba takie uczucie towarzyszy mi obecnie, gdy słyszę o planach wrzucenia ustawy metropolitalnej do kosza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz