W innym miejscu, na łamach Gazety Wyborczej dyrektor GDDKiA deklaruje, że umowy z wykonawcami mają być podpisane 19 czerwca 2015 roku.
Jak te dwa fakty się ze sobą zestawi, to coś nie pasuje. Jakie jest rozwiązanie tej zagadki? Bardzo proste. Kilkuetapowe przetargi mogą trwać nie kilka a kilkanaście miesięcy. Przykładowo przetarg na odcinek S5 od Gniezna do granicy kuj-pomu ogłoszono 14 czerwca 2013. Minęło ponad 15 miesięcy i jeszcze nie podpisano umowy z wykonawcą. Jeżeli taki scenariusz nastąpi u nas, to pierwsze kreski w projekcie S5 zaczną się pojawiać dopiero w 2016 roku.
źródło: www.bydgoszcz.pl |
Kierowcom, którzy już palą się do jeżdżenia S5 warto chyba uświadomić jak wygląda obecnie sytuacja. Gdyby procesu projektowania S5 rząd Donalda Tuska nie wstrzymał w kwietniu 2012 roku, to droga byłaby już prawie zaprojektowana i na wiosnę można by wbijać łopaty w ziemię. Niestety straciliśmy kilka kolejnych lat. Ogłoszenie przetargów cieszy, ale tak jak może cieszyć pozytywna decyzja opóźniona o 7 lat. W październiku dowiemy się czy ogłoszone zostaną pozostałe przetargi na S5, czy też zostaniemy z 60-ciu kilometrową dziurą w okolicach Bydgoszczy i bez obwodnicy na wiele lat. Na stanowisko prezydenta miasta kandyduje człowiek, który usilnie zabiegał o przeprowadzenie S5 przez środek miasta, czym dal pretekst do zablokowania budowy tej trasy na kilka lat. Nie jest trudno wyobrazić sobie scenariusz, że jeżeli przetargi nie zostaną ogłoszone przed wyborami, to po jego ewentualnej wygranej nastąpią ponowne zabiegi o zmianę korytarza S5 i kolejne lata zwłoki w budowie obwodnicy Bydgoszczy. Wyobrażam sobie jak dużo osób byłoby zadowolonych z faktu, że w Bydgoszczy znowu rozgorzały dyskusje o przebiegu S5-ki. Na pieniądze przeznaczone na ten projekt będzie bardzo dużo chętnych w całym kraju. Jeżeli GDDKiA po 7 latach przygotowań nie jest w stanie ogłosić przetargów na 7 odcinków jednocześnie, to należy głośno zadać pytanie, czy właśnie taki scenariusz nie jest obecnie możliwy.
Nie chciałbym być złośliwy, ale jak wiarygodne są osoby, które dzisiaj zapewniają nas o szybkiej budowie S5, to niestety pokazują ich własne wypowiedzi:
Minister Teresa Piotrowska o S5 8 września 2011 zapewniała, że budowa ruszy w 2013 , planowany termin oddania całej trasy to 2015.
źródło: http://www.mmbydgoszcz.pl oraz http://www.tvp.pl/bydgoszcz
Minister Radosław Sikorski podczas kampanii wyborczej w 2011 roku nie chciał rozmawiać w ogóle z dziennikarzami o budowie S5, mówiąc, że ta sprawa jest już załatwiona i budowa rusza niezwłocznie.
Poseł Paweł Olszewski nie wypowiada się obecnie za często w sprawie S5, ale wszyscy pamiętają jego nie zrealizowane obietnice, za które dawał sobie rękę uciąć, że S5 pojedziemy w 2014 roku.
Prezydent Rafał Bruski podczas swojej kampanii wyborczej deklarował, że jeżeli przetargi nie zostaną pilnie ogłoszone to będzie osobiście interweniował w stolicy. Może pomogło to wygrać mu wybory, ale nie pomogło zbytnio S5, bo dopiero pod koniec czwartego roku jego kadencji ogłoszono przetargi na część trasy. Jak na 4 lata trudno to ocenić jako wybitne osiągnięcie i pokaz skuteczności lobbingu u własnych partyjnych kolegów z Warszawy. Prezydenci większości innych dużych miast, nawet ci, którzy nie są związani z PO, mają na swoim koncie zdecydowanie większe sukcesy w tej materii. Wszystkie największe miasta kraju są podłączone do sieci dróg szybkiego ruchu przynajmniej jedną S-ką lub autostradą. Wszystkie poza Bydgoszczą, gdzie nawet nie rozpoczęto projektowania trasy.
Również Poseł Piotrowska swój profesjonalizm sama oceniła własnymi słowami:
,,Poza tym nie powiedziałam, że budowa zacznie się w 2013 roku, tylko że najwcześniejszy możliwy termin to właśnie rok 2013. Pewnie bardziej realny jest 2014 - odparowała. - Mówiła pani o roku 2013. A cztery lata temu w czasie kampanii wyborczej obiecywała, że S5 pojedziemy w 2012 r. Dlaczego teraz mamy pani wierzyć? - Wtedy nie widziałam, że do budowy tej drogi nie jest nic przygotowane, ani decyzja środowiskowa, ani lokalizacyjna - odpowiedziała."
To słowa posłanki Teresy Piotrowskiej sprzed wyborów parlamentarnych w 2011 r. I jeszcze jeden fragment tego artykułu:
,,Na czym więc teraz stoimy? Wydaje się pewne, że w przyszłym roku rzeczywiście znajdą się pieniądze na projektowanie drogi. Potwierdziła to "Gazecie" Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA. Zapewniła, że w projekcie budżetu są pieniądze na ten cel, a przetarg na projekt ogłoszony zostanie już za dwa miesiące. Zapytaliśmy posła Olszewskiego, co się stanie, gdy projekt już będzie gotowy, a zabraknie pieniędzy na budowę trasy. - Możecie mnie wtedy zlinczować - odpowiedział.''
więcej: http://tyczynoandrzej.blox.pl
Nikt nie ma zamiaru nikogo linczować, ale kilka zmarnowanych lat w rozwoju miasta niezmiernie szkoda. To się przekłada na poziom inwestycji, poziom wynagrodzeń, stopnień bezrobocia w regionie. Trudno też pozbyć się niepokoju, który tej inwestycji będzie towarzyszył przynajmniej tak długo, jak długo nie zostaną w nią zainwestowane rzeczywiście duże środki finansowe. A przecież wracając do początku tekstu rząd planuje przeznaczyć na S5 zaledwie 24 miliony PLN w 2015 roku. Czeka nas zatem jeszcze wiele miesięcy uzasadnionego niepokoju.
Kiedy bydgoszczanie będą mieli tak naprawdę powody do radości? Wtedy, gdy zaczniemy obserwować ożywienie w sektorze dużych inwestycji, gdy bezrobocie w regionie wyraźnie spadnie, gdy Bydgoszcz przestanie być postrzegana jako miasto odcięte od świata. Żeby ten wizerunek zmienić oprócz dróg szybkiego ruchu potrzeba jeszcze lotniska z dobrą siatką połączeń, ale to już temat na osobny wpis.
Bieżące informacje o S5:
GDDKiA
http://enjoybydgoszcz.pl
http://www.portalkujawski.pl
http://bydgoszcz24.pl
http://bydgoszcz.gazeta.pl
http://www.pomorska.pl
http://express.bydgoski.pl
http://www.tvp.pl/bydgoszcz/
http://www.bydgoszcz.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz