czwartek, 9 lipca 2015

Za autobusy dla marszałkowskiego KPTS-u podatnicy zapłacą dwa razy.

W grudniu 2014 pisałem o możliwych problemach bydgoskiego PKS-u, związanych ze spodziewaną  destabilizacją rynku za sprawą publicznej pomocy udzielonej jednemu z jego konkurentów przez marszałka województwa.

Ilu kierowców bydgoskiego PKS-u straci pracę po decyzji toruńskiego marszałka? 

Marszałek Piotr Całbecki nie ustaje w wysiłkach na rzecz ratowania spółki Kujawsko-Pomorski Transport Samochodowy, która cały czas nie radzi sobie w warunkach rynkowej konkurencji. Tym razem w mediach pojawiły się doniesienia o zakupach taboru autobusowego za kwotę 15 milionów Euro, mających pomóc tej nieudolnie zarządzanej spółce.



Ponownie nasuwa się pytanie: jaki jest sens pompowania pieniędzy w spółkę, która cały czas na rynku wyróżnia się jedynie tym, że nie potrafi sprawnie zarządzać realizowanymi przez siebie przewozami, procesami odnowy taboru czy restrukturyzacji zatrudnienia. Czy nie lepiej pozostawić ten rynek w spokoju i pozwolić rozwijać się firmom, które dobrze opanowały sztukę zarządzania swoimi przewozami, swoim taborem, swoimi zasobami ludzkimi? Przecież taki PKS w Bydgoszczy Sp z o.o. od wielu lat bez żadnej publicznej finansowej pomocy świetnie radzi sobie z odnawianiem swojego zaplecza taborowego. Dlaczego firma, która na tym samym rynku radzi sobie świetnie ma być za to karana poprzez wzmacnianie jej konkurenta sporym zastrzykiem publicznych pieniędzy? Jeżeli KPTS nie zmieni sposobu zarządzania swoimi zasobami, to zastrzyk kasy opóźni jedynie jego agonię. Jeżeli ta firma wyciągnie wnioski z generowanego przez siebie deficytu, to poradzi sobie na rynku przewozów również bez publicznej pomocy.

Nasuwa się również pytanie jaki jest sens wzmacniania pozycji przewozów autobusowych, skoro spowoduje to dalszy odpływ pasażerów z pociągów regionalnych. Zjawisko takie nie jest trudne do przewidzenia. Na trasach, na których przewozy autobusowe rywalizują z przewozami kolejowymi, co samo w sobie jest już szkodliwe, nowy tabor autobusowy spowoduje jeszcze większy odpływ pasażerów do podsystemu autobusowego.

I teraz największy absurd. Regionalne przewozy kolejowe dotowane są przez samorząd województwa, który mówiąc potocznym językiem, pokrywa straty przewoźników kolejowych. Tym samym dotowanie podsystemu przewozów autobusowych przez samorząd województwa spowoduje w efekcie końcowym pogorszenie się rentowności przewozów kolejowych i zwiększenie poziomu dopłat, za co na końcu zapłacą podatnicy.

Zatem, drodzy współpodatnicy, wniosek jest następujący:

Za autobusy dla marszałkowskiego KPTS-u zapłacimy dwa razy. 


Pierwszy raz w momencie zakupu taboru autobusowego, drugi raz w formie zwiększonej dotacji na regionalne przewozy kolejowe. Jeżeli drażni to Was równie mocno jak mnie, to przekazujcie te informacje dalej. Losy naszych pieniędzy przekazywanych władzom w formie podatków, są w rękach niewłaściwych ludzi, którzy dla ratowania jakiejś politycznie umocowanej spółki gotowi są na irracjonalne wydatkowanie ogromnych publicznych pieniędzy.

Być może w tym przypadku planów tych szaleńców nie uda się jednak zrealizować. Unia Europejska zupełnie inaczej rozumie budowanie systemów transportowych. Stawia na ekologiczny transport szynowy. Być może pomysł marszałkowskich urzędników zostanie skutecznie zablokowany przez UE, ale z pewnością potrzeba działań informacyjnych w tym zakresie. Wyrazy oburzenia pojawiające się w lokalnych mediach to nie jest głos słyszalny w Brukseli. Potrzeba zdecydowanych reakcji ze strony Europosłów, czy samorządowców regionalnych wysokiego szczebla rozumiejących absurd wspomnianego wyżej pomysłu. Szkoda pieniędzy na autobusy. Przeznaczmy te pieniądze na kilka nowoczesnych autobusów szynowych lub zakupy elektrycznych zespołów trakcyjnych do obsługi najbardziej obłożonych regionalnych tras. To się przełoży na zwiększenie ilości pasażerów kolei regionalnych, zmniejszenie poziomu dotacji samorządowych i poprawi kondycję finansów województwa.

Przewozy autobusowe realizowane przez KPTS zostaną w najgorszym razie przejęte przez inne spółki, które potrafią racjonalnie zarządzać sobą i swoimi przewozami. Te spółki zatrudnią kierowców byłego KPTS i równowaga rynkowa zostanie zachowana. To jest bardziej racjonalne działanie niż dotowanie nieudolnego bankruta. Chyba, że celem jest utrzymanie stołków dla wąskiej grupy nieudolnych "managerów" z politycznego nadania. PKS w Bydgoszczy sp. z o.o. ma w swojej strukturze oddziały w Nakle oraz Świeciu i nie wyciągają one ręki po publiczną pomoc. Same potrafią zadbać o wymianę taboru w odpowiednim momencie, potrafią sfinansować jego zakupy, potrafią racjonalnie optymalizować trasy i rozkłady jazdy. Potrafią również radzić sobie z konkurencją. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby oddziały PKS znajdujące się obecnie w strukturze KPTS znalazły się w strukturach, które okazały się lepiej zarządzane, bardziej wydaje, lepiej przystosowane do konkurowania na rynku przewozów. Pozwólmy dobrym, zwłaszcza tym dobrym, lokalnym firmom, wchłaniać te nieudolne. Dopiero to położy kres niegospodarności.

Ciekawe, że prywatna, pracownicza spółka PKS Bydgoszcz radzi sobie na rynku świetnie, a politycznie sterowany KPTS pożycza pieniądze na paliwo. Prawda?


Jeżeli na ratowanie bankruta, który pożycza już pieniądze na paliwo, ma zostać przeznaczone kilkadziesiąt milionów złotych (15 milionów Euro) publicznej pomocy, to czas powiedzieć STOP. Nie warto za wszelką cenę ratować bankruta. Ekologiczne i szybkie są pociągi, a regionalny tabor kolejowy wymaga modernizacji w bardzo dużym zakresie. Nie traćmy pieniędzy na autobusy.

Polecam też tekst Przemka  Majkowskiego na blogu Po Bydgosku dotyczący tych kontrowersyjnych decyzji transportowych.

oraz moje wcześniejsze teksty powiązane z tematyką kontrowersyjnych planów transportu regionalnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz