wtorek, 19 sierpnia 2025

Ponad 80% energii w domu z OZE. Czy to oznacza, że będzie tanio?

Dość powszechne jest narzekanie na drogą energię i paliwa. Ja postanowiłem pójść w przeciwną stronę i pokazać co zrobiłem, żeby mieszkanie we własnym domku na wsi było wygodne i do tego tanie. 


Opiszę krótko w co zainwestowałem i dlaczego, a także jakie są realne zwroty z tych inwestycji 


Energia jest droga, OK. 


Ale czy można ją mieć za darmo, albo prawie za darmo? Tak, jeżeli ponad 80 % energii na potrzeby naszego domu wytwarzamy sami.


No dobra, to ile trzeba zapłacić żeby energię mieć tania albo "za darmo" ? 


Jakie są stopy zwrotu z moich inwestycji w OZE? 


Kiedy to się zwróci? 


Właśnie mijają 4 pełne lata pracy naszej instalacji fotowoltaicznej. Nie jest to duża instalacja. Więcej paneli nie dało się wcisnąć na nasz dach o nieregularnych kształtach, żeby uniknąć zacienienia paneli przez kominy czy daszki. Instalacja ma 6,12 kWp, co według pierwotnych założeń powinno pozwolić na pokrycie naszego zapotrzebowania na energię elektryczną, gdy dom ogrzewany był gazem. 

W praktyce we wszystkich 4 sezonach produkcja z paneli okazała się wyższa niż zakładane 6120 kWh. 


Łącznie wyprodukowaliśmy już ponad 18 MWh prądu z fotowoltaiki. Gdyby kupować ten prąd z elektrowni to by oznaczało spalenie ponad 11 ton węgla i uwolnienie do atmosfery 28 ton CO2. Już chociażby z tego powodu było warto zakładać fotowoltaikę.


W 2022 roku gdy wybuchła wojna na Ukraine i ceny gazu LNG zaczęły iść ostro w górę podjęliśmy decyzję o instalacji powietrznej pompy ciepła i ten bilans energetyczny uległ zmianie. Żeby go lepiej pokryć energią wytwarzaną samodzielnie kupiliśmy udziały w wiatraku (konkretnie w spółce zoo), który produkuje energię elektryczną gdzieś tam pod Piotrkowem Trybunalskim.


W tym kontekście ten bilans jest trochę wirtualny, ale z punktu widzenia finansów nie ma w sumie znaczenia gdzie ten prąd jest wytwarzany. Ważne, że w ponad 80% potrzebną nam energię wytwarzamy sami i nie musimy jej kupować z zewnętrznych źródeł.


Mamy też kocioł gazowy, który pracuje tylko w momentach szczytowego zapotrzebowanie w mroźne dni, których jest u nas kilka, maksymalnie kilkanaście rocznie. W efekcie gaz odpowiada u nas jedynie za niecałe 3% zużywanej przez nas energii. W związku z tym obojętnie ile będzie kosztował nie spowoduje sporych wydatków.


Podobną ilość energii wytwarzamy z biomasy, a konkretnie spalamy drewno w kominku z zamkniętą komorą spalania.

Ten proces nie dość, że przyjemny, to  jest zadziwiającą sprawny. Kominek ma według danych producenta 16 kW mocy i rzeczywiście, nawet w największe mrozy, bez problemu ogrzewa salon z otwartą kuchnią (ponad 60 m2) do temperatur rzędu 25 stopni. Jedyny problem, że wtedy automatycznie wyłącza się ogrzewanie podłogowe, które jest takie przyjemne. 


Jak ten bilans energii wygląda sumarycznie? 




Do ogrzania domu potrzeba sporo energii, w naszym przypadku około 12600 kWh ciepła rocznie.


Do podgrzania ciepłej wody użytkowej do mycia potrzeba około 5,5 tysiąca kWh.


Pozostałe sprzęty, czyli AGD, rekuperacja, hydrofor, światła, elektronika itd zużywają rocznie niecałe 6,5 tysiąca kilowatogodzin

Razem to jest  24,6 tysiąca kilowatogodzin. To sporo, zwłaszcza gdybym chciał je wszystkie kupić od ENEA.


Na szczęście jak wspomniałem ponad 80% energii wytwarzamy sami. Jak wygląda ten bilans? 




Prawie połowę energii , 44,5%  wytwarza pompa ciepła. Dla osób, które nie były najmocniejsze z fizyki może wydawać się dziwne, że pompa ciepła potrafi ogrzewać dom powietrzem , które ma temperaturę na przykład minus 5 stopni.

Można sobie ten proces wyobrazić w ten sposób, że pompa rozprężając czynnik roboczy schładza go do temperatury niższej niż temperatura otoczenia. Przy temperaturze minus 5 stopni będzie to około minus 7 stopni. Tym sposobem gaz przechodząc przez wymiennik ciepła mimo wszystko się ogrzewa o 2 stopnie, do tych minus 5 stopni. Pompy ciepła mają wymienniki o ogromnej powierzchni wymiany ciepła i są w stanie te 2-3 stopnie różnicy uzyskać nawet w ujemnych temperaturach. To wystarczy by proces działał akceptowalnie wydajnie. Tak nagrzany gaz pompa nagrzewa sprężając go  i uzyskujemy już w wewnętrznym obiegu grzewczym temperatury , które pozwalają nam ogrzewać dom. 

Jak widać poniżej przy ogrzewaniu ciepłej wody latem udaje się uzyskać na wymienniku ciepła 6.8 stopnia różnicy ( z 12.8 na 19.6 stopnia na wyjściu)



W zimie jest ciężej, ale do minus 5 stopni działa to naprawdę dobrze.


Prawie połowa energii z powietrza.


Te 44,5 % energii w naszym bilansie to energia przechwycona z powietrza przez pompę ciepła. 

Do zasilenia pompy potrzeba energii elektrycznej, ale przy tym typie pompy jest to zaledwie około ⅓ energii. Około ⅔ energii jest przechwytywane z otoczenia, z energii powietrza. 

Wspomniane 44,5 % to sama nadwyżka energii pozostała po odjęciu energii potrzebnej na zasilanie pompy.


27,3 % energii pochodzi z paneli fotowoltaicznych. 


8,1 % energii produkuje nasz wiatraczek, oczywiście w przeliczeniu na nasze udziały. W realu produkuje on rocznie ponad 3 tysiące MWh. Czyli mógłby zasilić w całości 130 takich domów jak nasz. 


2,8% energii wytwarza nasz kocioł gazowy, a 2,4% kominek.


Ostatecznie w ENEA kupujemy tylko 14,8% energii. 


To powoduje, że ceny energii nigdy nie będą już naszym problemem, obojętnie jak by ona nie zdrożała.


No tak, ale nie jest to za darmo. Instalacja fotowoltaiki i pompy ciepła kosztowała ponad 57 tysięcy złotych. Prawie 17 tysięcy odzyskaliśmy z ulg podatkowych i dofinansowania (Moje ciepło  i Mój Prąd). 

Reszta była jednak w  kredycie. 

Uczciwie odliczam sobie koszty finansowe związane z odsetkami i wychodzi mi na to, że 

fotowoltaika założona w połowie 2021 roku zwróci nam się  po 5.5 roku czyli pod koniec 2026 roku, a pompa ciepła zamontowana wiosną 2022 roku zwróci się po 6.5 roku, czyli pod koniec 2028 roku. 


Policzyłem sobie ROI czyli stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału. Pominąłem tutaj dotacje i zwroty podatkowe, które rozliczyliśmy po paru miesiącach. Traktując jako bazę do obliczeń kapitał potrzebny na kredytowanie tych inwestycji wyszło mi w skali 4 lat około 17-18% rocznie na czysto. 

Myślę, że ciężko znaleźć lepszą inwestycję przy tak niewielkim stopniu ryzyka. Ci , którzy inwestują zgodzą się zapewne z faktem, że nie jest łatwo uzyskać 17% rocznie zwrotu z inwestycji ;)

Uzyskanie takiego ROI na kredytowanym, zewnętrznym  kapitale zupełnie mnie zadowala. Obecnie, w 2025 roku,inwestowanie w fotowoltaikę i pompy ciepła wygląd znacznie gorzej. 


Fotowoltaika na nowych zasadach, aby była opłacalna wymaga magazynu z inteligentnym oprogramowaniem. Sporo pewnie da się osiągnąć dobrze wykorzystując taryfy dynamiczne w połączeniu z dużym buforem ciepła. Może ktoś z was ma już takie doświadczenia, to zachęcam do podzielenia się wnioskami. W sieci pełno jest materiałów, ale nie do końca pewnie wiarygodnych. Często są to firmy, które próbują ludziom coś wcisnąć. Myślę, że doświadczenie kogoś ze znajomych może być bardziej wiarygodne.


Ja wypracowałem sobie zdanie na bazie własnych doświadczeń. 


Są ludzie, którzy nie mają możliwości inwestowania w OZE , bo na przykład mieszkając w bloku nie mają na to wielkiego wpływu, chociaż są też przypadki przechodzenia na OZE w budownictwie wielomieszkaniowym Mając domek chyba warto rozważyć  wytwarzanie energii samodzielnie, nawet na nowych , trudniejszych zasadach. Ale trzeba wszystko dokładnie policzyć, każdy dom jest inny. Czasami sam zniechęcałem do pomp ciepła znajomych, którzy mają słabo ocieplony dom. Pompa ciepła w takim obiekcie może ostro nabroić, włącznie z tym, że będzie zimno jeżeli są tam stare grzejniki, wymagające wysokich temperatur zasilania rzędu 50-55 stopni Celsjusza. 


Co się nie udało? 


Acha, żeby nie było tak idealnie, ROI z inwestycji w wiatrak jest na razie bardzo kiepskie. Kapitał był długo zamrożony, bo po wybuchu wojny załamały się łańcuchy dostaw, nie udało się sprawnie kupić tego wiatraka, potem montaż , odbiory techniczne. Ostatecznie inwestycja przeciągnęła się o ponad 1,5 roku w stosunku do pierwotnych założeń. 

W perspektywie 25 lat pewnie nie będzie to miało większego znaczenia, ale uczciwie powiem, że ten wiatrak kosztował mnie na początku trochę nerwów. 


Po drugie, znacznie tańsze jest użytkowanie pompy ciepła gdy posiadamy w domu 100% ogrzewania podłogowego. Wymagana jest wtedy niższa temperatura zasilania układu, co lubią pompy ciepła. Uzyskują wtedy jeszcze lepszą wydajność i ekonomikę. Ja niestety kupiłem nasz dom z istniejącymi instalacjami i zalanymi posadzkami. Prawie całe piętro ogrzewane jest u nas grzejnikami. Jest możliwość przeróbki instalacji grzejnikowej na podłogową lub nawet ścienną, ale na razie nie wychodzi mi na to, żeby opłacało się demolować świeżo urządzone pokoje. Być może w trakcie remontu, który kiedyś nadejdzie zdecydujemy się na takie rozwiązanie. 


Po trzecie dzisiaj zdecydowałbym się na gruntową pompę ciepła. W momencie podejmowania decyzji była jakieś 20 tysięcy droższa niż powietrzna. Wydawało mi się to dużo, ale w skali budowy całego domu ta kwota zginęłaby bez śladu, a nagrodę można by zrezygnować ze “szczytowego” ogrzewania gazowego i kocioł gazowy wykorzystać w innym mieszkaniu. To była jedna z gorszych decyzji. Gruntowa pompa ciepła daje stabilne zasilanie niezależnie od temperatury powietrza. Może być na dworze minus 25 stopni,  a taka pompa jest w stanie dać  taką samą moc jak przy + 5 stopniach. Z tego właśnie względu powietrzne pompy ciepła wymagają uzupełnienia jakąś mocą szczytową w postaci grzałek elektrycznych czy właśnie kotła gazowego. 


Po czwarte w moim domu nie dało się zastosować kominka z płaszczem wodnym. Bardzo mnie to boli. Komin w salonie był tak odległy od kotłowni, że nie wyobrażałem sobie estetycznego doprowadzenia tam instalacji hydraulicznej odbierającej ciepło z kominka. W efekcie kominek ma tendencje do przegrzewania salonu, podczas gdy nadwyżek ciepła nie da się wykorzystać w innych pomieszczeniach. Jeżeli będę projektował jeszcze jeden dom , to kominek z płaszczem wodnym będzie robił właśnie za szczytowe źródło ciepła na duże mrozy. No chyba, że politycy zabronią nam do tego czasu palenia w kominkach lub liściaste drewno opałowe podrożeje tak mocno, że stanie się to nieopłacalne. Dzisiaj jest to tanie i ekologiczne. CO2 uwalniany jest w procesie spalania drewna, ale rosnące w tym samym czasie drzewa pochłaniają CO2 i bilans wychodzi na zero. Spalanie suchego drewna liściastego jest praktycznie prawie bezdymowe. Zdarzało się, że szyba kominka była zupełnie czysta po całym dniu palenia. Przy okazji polecam palenie "od góry", które polega na zapalaniu stosu poukładanego drewna od góry. Przez kilka godzin nie trzeba otwierać komory spalania, regulując tylko dopływ powietrza, a szyba pozostaje czysta. To wymaga oczywiście dobrze wysuszonego, liściastego drewna ( np. dąb, buk)





Rekuperacja.


W domu pracuje system mechanicznej wentylacji (tzw. rekuperacja) , który minimalizuje straty związane z wentylacją pomieszczeń, które są spore w przypadku klasycznych kominów wentylacyjnych. Taki zwykły komin wyrzuca ogrzane powietrze, a wciąga zimne powietrze szparami z zewnątrz. W zimie powoduje to spore straty. Rekuperacja powoduje, że świeże powietrze wciągane do domu przez czerpnię powietrza jest nagrzewane w wymienniku ciepła za pomocą zużytego, ciepłego powietrza. Znowu odzysk energii.


Reasumując, mimo popełnionych błędów i ograniczeń związanych z faktem kupienia istniejącego domu, udaje się zasilać go energią w ponad 80 % wytworzoną samodzielnie, a więc bardzo tanio. 



Niestety na wieś trzeba jakoś dojechać.


Z  mieszkaniem w domku na wsi związana jest konieczność dojeżdżania do miasta autem. Ania, moja żona jeździ do pracy codziennie, ja pracuję zdalnie i w firmie jestem raz w tygodniu. Auta które używamy emitują niestety spore ilości CO2. 

Ania jeździ hybrydową Toyotą, która spala średnio niecałe 5 l benzyny na 100 kilometrów, co przy jej dużych przebiegach rocznie przeliczyć można na około 8000 kWh energii. 

Ja jeżdże znacznie mniej i drugie auto (stary diesel) zużywa około 5160 kWh energii.  

To razem ponad 13 tysięcy kilowatogodzin na transport. I to są niestety kilowatogodziny pochodzące w 100% ze spalania paliw kopalnych. 


Mam nadzieję, że w najbliższym czasie się to zmieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz